Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
trawię.Bajos.
Rozłączyłsię,ajapoleżałemjeszczejakąśchwilę,
wsłuchującwgrającyfortepian.Zebrałemsięwsobie,wstałem
iwyłączyłemlaptopastarczynadziśpoważnejmuzyki.Po
głowiewciążchodziłamitahistoriazpolicjantem,ojcem
ipięknąlalką.Ikiedyposzedłemwziąćprysznicróżnie
kończyłysiętenaszespotkaniainie,niejesteśmypedałami,
przynajmniejjanicotymniewiemukładałemopowieść
dalej.Czyliszłobytotak:tenpolicjantzajeżdżapoddom
zpartneremjednak,botaknajlogiczniej,atamtendrugi
zostaniewaucie,bocośczylistarą,zaniedbanąchatęnawsi,
zrozpierdalającymsiępłotemipsamiszczekającymiodbytem.
Wysiada,atepsyujadają,takujadają,żefacetmaochotę
wyciągnąćspluwęijewszystkiepowystrzelać,noalenie
może,tonieAmeryka.Przechodziobok,wkurwiony,bojeden
ujebałgownogę,rozdarłspodnieprzynogawce.Wkońcu
pukadodrzwi.Ktośmuotwiera.Iteraztylkokto?Tobardzo
ważnektomuotwiera,torzutujenacałąpóźniejsząakcję.
Ojciec?Nie,ojciecjestnaprutyiwszystkogównogoobchodzi.
Matkamożealboktóreśzdzieciaków.Dziewczyna?Jeżeli
dziewczynatojaktosięcholerapotoczy?Onaniepodejdziedo
drzwi,boonajestofiarą,aonmabyćherosem.Otwieramatka.
8