Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
baczeniabyłygłówprzyczyjegochorobyalko-
holowej.
Obrałamjajaidekorowałamjemajonezem,gdy
zadzwoniłtelefon.Ankapłakałamiwsłuchawkę,
wtlesłyszałamstrofowanieJakuba.
Lekarzpowiedział,żedokiCzarekjestmały,
niewartoztymnicrobić.Możeząbtrochęurośnie
izrównasięzinnymi…
Todlaczegoryczysz?Tobrzmidośćoptymistycz-
nie,nie?
Wiesz,jakonwygląda?
Wyobrażamsobie,widywałamsporomałych,
szczerbatychdzieci.Acomapowiedziećrodzice,
którymrodząsiębrzydkiedzieci?Mananienie
patrzeć?Twójsynekitakjestśliczny…bezpołowy
tegogłupiegoba.
Towłaściwieniepołowa,alejednatrzecia.
Drugajedynkamasiedemmilimetrów,awtejbra-
kujeprawietrzech.
Mierzyłaś?
Acomyślałaś?Terazmuszęgoobserwować,
czyrośnie.Głośnowytarłanosiodezwałasięjuż
przytomniej:MożeJakubprzyjedziepomócci
ztymbajzlem?Poznosiwszystkodopiwnicy
inaśmietnik?
Nietrzeba,damsobieradę.Częśćjużwynio-
słam.Pomyślałamostosiewpokojuidwóchma-
łychpudełkachwpiwnicy.
wiłaś,żedużotegonazbierałaś!Jutrojest
niedziela,wyjeżdżamydoteściów.
28