Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ibardzodobrze.Jedźcieiniemartwciesię
omnie.Poradzęsobie.
Jużwiemjakprognozowałaponuro.Poupy-
chasztowszystkozpowrotemposzafach.
Roześmiałamsięzjejprzepowiedni,ponieważ
takamyślrzeczywiścieprzemknęłamiprzezgłowę.
Jakubwi,żechętniecipomoże.
Dzięki,naprawnietroszczciesiętakomnie.
Jużdwarazy,podnieobecnośćAni,jejmążpró-
bowałmnieniedwuznaczniepocieszyć.Niechcia-
łamsprawdzaćpowiedzenia„Dotrzechrazysztu-
ka”iwpuszczaćgodomieszkaniawieczorem,bota
poradniakojarzyłamusięzbytjednoznacznie.An-
kaznałajegoniepohamowanesamczeinstynkty,
ponieważmiałjużnaswoimkonciedwieczytrzy
udowodnionezdrady.Przysyłającgotu,albonie
doceniałamnie,alboprzeceniałajego.
Tozobaczymysięwponiedziałekwpracyże-
gnałasięgrobowymgłosem.
Tak.
Stukłydrzwiłazienki.Nieodwróciłamsię,by
spojrzećnamojegogościa.
Ktośjestuciebie?zapytałaczujnie.
Nie,jestemsama.ToSambawyskoczyłazwan-
ny.Obraziłasię,żeniewzięłamjejdopiwnicy
ischowałasięwłazience.Znaszjejfochy.
PozdrówodciociAni.
Jasneroześmiałamsięiodłożyłamsłuchawkę.
Czułamnasobiejegospojrzenie.Odwróciłamsię
iteżpopatrzyłamnaniego.Niewłożyłofiarowanego
29