Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
muszlafroka,wbiłsięwswojeubranie.Czystyiogo-
lonysprawiałwrażeniesympatycznegoiinteresujące-
go,miałwtwarzycośprzyciągającegowzrokirozbra-
jającego,jegooczybłyszczałygotowościądożartów.
Wdżinsachiwjasnejkoszuliwyglądałmłodo,dużo
młodziejniżwciemnejkurtce.Niepatrzącnaniego,
mogłammyślećonimźle;mającgoprzedsobą,trud-
nobyłonieodpowiedziećmuuśmiechem.
–Jednaknieskorzystałemztegoszlafroka
–usprawiedliwiałsię.–Głupiojakoś…itakzaraz
będęuciekał.Sprawiłemcidośćkłopotów…
–Jakchcesz–wzruszyłamramionami.
Sambapowitałagojużjakswojego,pewniepach-
niałmoimmydłem.
–Jeszczeżadnegofacetanietraktowałatakprzy-
jaźnie–powiedziałam,bymusprawićprzyjemność.
–Możeżadenniekąpałsięwtwojejwannie?
Pominęłamtopytaniemilczeniemiuważniejprzyj-
rzałamsięjegospodniom,wyraźniemokrymwokoli-
cybioder.
–Mogłeśnieużyćszlafroka,aleręcznikachyba
powinieneś–napomknęłamzłośliwie.
–Tonic.–Klepnąłsięposiedzeniu.–Uprałem
spodenkiiwłożyłemmokre.Zarazwyschnąna
tyłku.
Przyglądałammusięzniedowierzaniem.
–Oszalałeś?Chcesztakimokrywyjśćnamróz?
–Nicminiebędzie…–Jednakpoczułsięgłupio
izmieszanyuciekłoczymawbok.
30