Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
muszlafroka,wbiłsięwswojeubranie.Czystyiogo-
lonysprawiałwrażeniesympatycznegoiinteresuce-
go,miałwtwarzycośprzyciągacegowzrokirozbra-
jacego,jegooczybłyszczałygotowościądożartów.
Wdżinsachiwjasnejkoszuliwyglądałmłodo,dużo
młodziejniżwciemnejkurtce.Niepatrzącnaniego,
mogłammyślećonimźle;mającgoprzedsobą,trud-
nobyłonieodpowiedziećmuuśmiechem.
Jednaknieskorzystałemztegoszlafroka
usprawiedliwiałsię.Głupiojakoś…itakzaraz
uciekał.Sprawiłemcidośćkłopotów…
Jakchceszwzruszyłamramionami.
Sambapowitałagojużjakswojego,pewniepach-
niałmoimmydłem.
Jeszczeżadnegofacetanietraktowałatakprzy-
jaźniepowiedziałam,bymusprawićprzyjemność.
Możeżadenniepałsięwtwojejwannie?
Pomiłamtopytaniemilczeniemiuważniejprzyj-
rzałamsięjegospodniom,wyraźniemokrymwokoli-
cybioder.
Mogłeśnieużyćszlafroka,aleręcznikachyba
powinieneśnapomknęłamzłośliwie.
Tonic.Klepnąłsięposiedzeniu.Uprałem
spodenkiiwłożyłemmokre.Zarazwyschnąna
tyłku.
Przyglądałammusięzniedowierzaniem.
Oszalałeś?Chcesztakimokrywyjśćnamróz?
Nicminiedzie…Jednakpoczułsięgłupio
izmieszanyuciekłoczymawbok.
30