Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niezapięłamunaraziesmyczy,tam,dokądzamierzała
sięudać,byłocałkowiteodludzie.Chciała,abyMądrala
sobieposzalał,zaznałwolności.Ażebyłposłuszny
iprzybiegałnakażdejejzawołanie,wiedziała,żenie
sprawijejniespodziankiswoimzachowaniem.
Pokonalinaprzełajłąkęusianądopierocozakwitłymi
żółtymimleczami.Śnieżneczapynadaljeszczezakrywały
widocznewoddaliszczytywyższychpartiigór,aletu,
wdolinie,zapanowałajużwpełniwiosennaaura.Pokilku
minutachweszliwniewielkisosnowylas.Tutajdla
odmianywiosnaniebyłajeszczetakwidoczna.Ziemię
zaścielałysuchezeszłoroczne,częściowozbutwiałeliście,
spodktórychnieśmiałowybijałysiękępkiseledynowego
mchuiświeżejtrawy.Międzynimi,niczymłaty
zalegającegośniegu,wkępachkwitłybiałekwiaty.Nie
znałaichnazw.Nierozróżniałaprzebiśniegów
odzawilcówczyinnegowiosennegokwiecia,jednak
tewyglądałypoprostucudnie.
Wciągnęłagłębokownozdrzarześkiepowietrze.„Nie
mategozłego,cobynadobreniewyszło”pomyślała
porazkolejnyodczasu,gdyprzyjechaławtestrony.
Gdybynietacałahistoria,któraspotkała,przykra,
boprzykra,nigdybytunietrafiła.Siedziałabypewnie
terazwszpitalunadyżurze,wykończona,zapracowana.
Zapewneniewidziałabyodtygodniabłękitunieba.Atak?
Proszę!Całyświatbyłjej!
IMądrali,oczywiście!
Gdywyszlizlasu,drogastawałasięcorazbardziej
kręta,corazwęższaiwkrótcezmieniłasięwzwykłą
górskąścieżkę,prawdopodobnierzadkouczęszczaną
przezturystów,którapięłasięcorazwyżejiwyżej.