Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
palcemjejposępneczoło,któreodrazusięwygładziło.
Tojateżpójdędochorych,zobaczę,cosiędzieje
zadeklarowałam,czymAlannęchybazaskoczyłam,
ajednocześnieucieszyłam.
Rheo,czychceszuczestniczyćwmoimspotkaniu
zwojownikami,podczasktóregozapoznamichznaszym
planem?spytałClanFintan.Bardzo,bardzomisię
podobało,jaknamnieterazspojrzał.Ztakwielką
powagą,żemożnabyłopęknąćześmiechu.Czyżby
spodziewałsię,żepolecęjaknaskrzydłach
napogaduszkizestarymi,cuchnącymiwojownikami?
Itonapogaduszkioczymś,oczymniemambladego
pojęcia?
Chybajednakwolałabymrozwiązaćjakieśzadanie
zmatematyki.No,chyba...
.
Odmówiłam,oczywiściestarającsięsprawiać
wrażenieosoby,którejztegopowodujestnaprawdę
bardzoprzykro.
Niestetynie,kochanie.Niedamrady.Najpierw
muszęsprawdzić,jakwyglądasytuacjazmoimi
pokojówkami.
Dobrze,kochanie.Skoroczujesztakąpotrzebę...
Jestempewien,żewojownicyokażązrozumienie.
CzasamimójkochanymążprzypominałmiWorfa(dla
niedoinformowanychcywili:facetrasyKlingon,„Star
Trek.Następnepokolenie”).
Prosiłbymjednakmówiłdalejoprzyłączeniesię
donas,gdybyśznalazłachwilę.Todobrzewpłynie
namoralewojowników.
O,tomisięspodobało.CośfaktyczniewstyluMarilyn
Monroe.
Żadenproblem...zamruczałam,pociągając
gozarękę.Oczywiściebezbłędniezrozumiał,
ocochodzi,iskwapliwiesięnachylił,ajaobdarowałam
gocałuskiemidokończyłamswojąmruczankę:Załatw
ich,chłopcze...