Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naturalnieniemógłwiedzieć,skądtowzięłam,alesię
niedopytywał.Teżmniepocałował,następnieskłonił
głowęprzedAlannąiCarolanem,anakonieckłusikiem
wyprowadziłswójładniutkizadekzapróg.
Janatomiast,idącnacałość,terazzkoleistarałamsię
byćperfekcyjnąimitacjąMadelineKahnjakoLilly
VonSchtuppw„Płonącychsiodłach”,czyliwślad
zaClanFintanemposłałamgłębokiewestchnienie
tudzieżkomentarz:
Jestcudowny...
Carolankompletniemniezignorował,tylkopoprostu
wstałiruszyłdodrzwi,natomiastAlannaoczywiście
zrobiłaodpowiedniąminę,czyliwywróciłaoczami,
poczympodążyłakarniezamężem,rzucającmiprzez
ramię:
Idziesz?
Ajapomyślałam,żechybatrzebabędzieposzukać
sobiejakichśnowychwzorców.
PognałamzaCarolanemiAlanną,którzyprzed
drzwiamiprzystanęli,puszczającmnieprzodem.Dzięki
temupierwszaprzekroczyłampróg,przybierając
odpowiedniąminętypu:Wrednabogini,któramawas
tuwszystkichnakarku.Acotam!
StrażnikzadrzwiamiwręczyłCarolanowijegowielką,
porządniejużzniszczonąskórzanątorbę.Uzdrowiciel
podziękowałuprzejmie,strażnikskłoniłsiędwornie,
zrobiłwtyłzwrotiwróciłnaswojestanowiskoprzy
rzeźbionychodrzwiachjakododatkowaozdobatych
drzwi.
TojaposłałamgopotwojątorbęwyznałaAlanna.
Nacomążuśmiechnąłsiębardzoczuleipowiedział,
zaglądającjejwoczy:
Tyzawszewiesz,kochanie,czegomipotrzeba.
Wiadomo,nowożeńcy.
Ruszyłampierwszakorytarzem,jednakpokilku
krokacholśniłomnie.