Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zrobiłomisięniedobrze.Szybkozasłoniłamrękąusta,
zatrzymałamsięispojrzałamnaAlannę.
Tak,totutajpowiedziałaposępnymgłosem,
wskazującdrzwi,przedktóryminiebyłożadnych
strażników.
WejdętampierwszypowiedziałCarolan,
wysuwającsiędoprzodu.Awymożelepiej
poczekajcietunamnie.
Natychmiastodsłoniłamusta.
Onie!Tedziewczynypracujądlamnie.Muszę
jezobaczyć.
AjajużtubyłamoznajmiłaAlanna.Dlamnie
tożadnaniespodzianka.
WrezultacieCarolanskinąłgłowąnaznak,
żewporządku,iotworzyłdrzwi.
To,coukazałosięnaszymoczom,byłozwyczajnym
horrorem.Gdybyniewszechobecnysmród,pewniebym
pomyślała,żeznówmamjakiśkoszmarnysen.Pokójbył
olbrzymi,kiedyśnapewnobardzoładny,wkremowych
barwach,zwysokimsufitemozdobionympięknymi
sztukateriami.Ściany,atakżecieniutkie,połyskliwe
zasłonywoknachodsufitudomarmurowejposadzki,
miałymiłyiłagodnymorelowykolor,któryzwykle
wczłowiekuwzbudzapoczucieharmoniiispokój.Ale
nieteraz,kiedywatmosferzecierpieniawszystko
wydawałosięmatowe,wypłowiałe.Namarmurowej
posadzcestałynitoprycze,nitonosze,nakażdejtakiej
pryczywzabrudzonejpościelileżałablada,cierpiąca
postać.Międzychorymiprzemykałykobiety,
przyklękały,ocierałymokrąściereczkąrozpalonątwarz
ipoiływodązkubka.
Powejściudopokojustarałamsięprzedewszystkim
zawszelkącenęniezwymiotować,musiałamjednak
zasłaniaćustaręką.Trudno.Smródbyłnie
dowytrzymania.Wymiocinijeszczeczegoś,czego
wpierwszejchwiliniepotrafiłamzidentyfikować.Ale