Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cobardzomniezaskoczyło.
–Carolanie–zagadnęłampółgłosemdoUzdrowiciela
–Tarahmówi,żemiałaospęwietrznąwdzieciństwie.
Awmoim...–Chciałampowiedzieć„świecie”,
naszczęściejednakzdążyłamugryźćsięwjęzyk
–toznaczywmoimprzekonaniunaospęwietrzną
chorujesiętylkorazwżyciu.Takprzynajmniejzawsze
słyszałam.Porazdruginiemożnasięzarazić.
Carolanpokiwałgłowąiskinąłnamnie,żebymposzła
zanim.UścisnęłamwięcleciutkorękęchorejTarah,
szepnęłam,żezarazwrócęiposzłamzaCarolanem
zpowrotemdodrzwi,kołoktórychczekałaAlanna.
Wyszliśmynakorytarzitamstanęliśmywkółeczku,
bardzobliskosiebie,boto,comieliśmy
dopowiedzenia,przeznaczonebyłotylkodlanaszych
uszu.
NaturalniepierwszyodezwałsięCarolan:
–Zbadałemrutynowotylkokilkachorych,ale
towystarczy,żebymiećpowóddonaprawdęwielkiego
niepokoju.Moimzdaniem,wszystkiezbadaneprzeze
mniepacjentkimajątęsamąchorobę,którarozwijasię
wtrzechstadiach.–Wskazałgłowądziewczynę,którą
badałjakopierwszą.–Stadiumpoczątkowetobóle
pleców,wymiotyorazbardzowysokagorączka
powodującabólgłowy.–TerazCarolanwskazał
naTarah.–Pokilkudniachgorączkaustępuje,
apojawiasięwysypka.Zaczynasięnatwarzy
irozprzestrzeniapocałymciele.–NakoniecCarolan
wskazałkilkazsuniętychlegowisk,naktórychleżały
dzieci.–Stadiumtrzecie.Wysypkaznika,pojawiająsię
krostkiwypełnioneropą.Powracagorączka,itobardzo
wysoka.Chorymajaczy.Chorobaosiągaswoje
apogeum,chorymożeumrzeć.Tedzieci
sąodwodnione,niektóreznichmająwodęwpłucach,
ichpłucazalałaropazgardła.Toniejestospa,kiedy
wszystkoswędzi,chorobajestgroźnadladzieci,ludzi