Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TymkimśbyłFeliksBystroń.Wistekznienawidziłgoodpierwszejchwili,kiedy
zorientowałsię,żepodstawiamunogę.Nienawidziłgotymbardziej,żejakdotądniezdołał
dowiedziećsię,kimwłaściwiejestówBystroń.Niktonimwcześniejniesłyszał.Wistek
rozpuściłpomieścieswojenpsygończe”,niektórychnawetwysłałwteren.Doszłodotego,
żezacząłprzepłacaćcolepszychagentów,pókisięniezorientował,żedwaj,naktórychliczył
najbardziej,zmówilisięipodsunęlimuwiadomościrewelacyjne,cóż,kiedywyssanezpalca.
Jednemuwybiłparęzębów,drugizdążyłuciec.WrezultacieoFeliksieBystroniuwiedział
tyleconic.
Owszem,możnapowiedzieć,żeznalisięntowarzysko”,araczejnsłużbowo”.Spotykali
sięczasaminagiełdachitargowiskach,wrestauracjach,kiedyśnawetwsamolocie.
Wymienialiwtedybanalneuwagiopogodzielubczymśrównieobojętnym.
Bystrońmiałzielonegopeugeota,mieszkałnaŻoliborzuwblokunaszóstympiętrze.
Byłrozwiedziony,samzajmowałtrzydużepokoje.Wistekdostrzegał,żegiełdowyrywalnie
tylkonieukrywaswejniechęciwobecniego,alecobyłoszczególniedrażniąceod
pewnegoczasuspoglądananiegozironicznymuśmieszkiemijakbyzgóry.nKról”niebył
przyzwyczajonydotakiegotraktowania.Poprostukrewgozalewała,miałnieprzepartą
wprostochotęrozkwasićśniadąfacjatęzpiwnymi,głębokoosadzonymioczamiiwąskimi,
choćkształtnymiustamiukładającymisięwpogardliwy,niepokojącyuśmiech.Niemógłtego
zrobićsam.Byłpoważnymczłowiekieminteresu,nieoszukiwał(osobiście),dawałodczasu
doczasupieniądzenawzniosłecele,niemiewałzatargówzpolicjąanizurzędem
skarbowym.Jaktorobił,pozostawałotajemnicą.
Żebywielemieć,trzebawieleumiećpowtarzałczasamiznajomym,atakżewdomu,
gdyżceniłzarównourodężony,jakijejślepeprzywiązaniedoniegowspaniałegomęża.
PrzeczytałkiedyśksiążkęHansaHellmutaKirstaFabrykaoficerów;znalazłtamizapamiętał
takiezdanie:nNieufajcienikomu,anajmniejsobiesamym,bozaufanieczłowiekajestw
straszliwysposóbnadużywane”.
Wisteknikomunieufał,aleniezgadzałsięzresztącytatu;sobieufałcałkowicie.Nie
przyjąłnigdyżadnegowspólnika.Twierdził,żejeślidwajwspólnicysięzgadzają,tojedenz
nichjestzbyteczny,ajeżelimająodmiennepoglądytymbardziej.Zatrudniałwprawdzie
całąsforędrobnychpośredników,agentów,informatorów,alenietraktowichjakrównych
sobie.Płaciłdobrze,wyrzucałnatychmiastniezaradnych,oszustówikrętaczy.
Pojawiłsięjednakktoś,ktoprzerastałumiejętnościamijegoludzi.Abyćmożeijego
samego.Kiedyuświadomiłtosobie,zaniepokoiłsięnienażarty.
Pierwszednimajabyłyupalne.Wparkachwszystkokwitłonapotęgę,cieszyłaoczy
świeżazieleńtraw.Ludziejakbyobudzilisięzzimowegosnu,jeszczenieopaleni,alejużw
letnichstrojach,kolorowi,weseli.Nawetpasażerowieautobusów,zmęczeniwyczekiwaniem,
gnieceniwtłoku,mieliniecolepszeniżzwyklehumory.
DoprzystankuprzyChełmskiejpodjechałspóźnionyikarus.Najednejtablicymiał
numern177”,nadrugiejn503”.Skołowanapasażerkaprzepchnęłasiędoprzodu,krzyknęłaz
irytacją:
Panie,cotozawóz?Zprzodumapancoinnegoniżztyłu!
Paniteżmacoinnegozprzodu,acoinnegoztyłuodparłkierowcazniezmąconym
spokojemiruszył.
Robeckiroześmiałsię;stałwciśniętymiędzyspoconegochłopakawkoszulcez
wymalowanymzielonymtygrysemastarsząpanią,dźwigającądwiedużetorby.Dopieroprzy
placuNaRozdrożurozluźniłosię,mógłnawetzająćmiejscesiedzące.Niespieszyłomusię,
wdomuniktnieczekał.Ostatnionienarzekałjednaknasamotność;znalazłdobrzepłatne
zajęcieprzynaprawiedrobnegosprzętuelektronicznego.Nawieczórumówiłsięzklientem,
którychciałprzyjśćzeswoimmikrokomputerem.Jaktwierdził:nnawalaukładpamięci”,ale
samwolałprzytymniegrzebać.
5