Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pracującegosilnika.
Takodpowiedziałemgłucho.
Chodzimydojednejgrupy.ToznaczymójPawełekchodzi
zIwonkądojednejgrupy.DoWesołychSkoczków.
Skupiłemwzroknachłopczyku.Klęczałterazipakowałmokre
poniedawnymdeszczupatyczkidołyżkikoparki.Przewoził
jekilkadziesiątcentymetrów,apotemwyrzucałjednymenergicznym
ruchem.Faktycznie,kojarzyłemgo.Kilkarazywidziałem,jakbawił
sięzinnymidziećmidrewnianymiklockami.Budowalijaknajwyższą
wieżę,żebypotemzniszczyćzgłośnymśmiechem.Jegoojciecbył
barczystymmężczyznąorówniebujnejjakusynaczuprynie
iramionachpokrytychtatuażami.Pracowałjakobudowlaniec.Kiedyś,
czekającwszatni,jegodzieckowłożybuty,opowiadałinnemuojcu
oUkraińcach,zktórymiterazpracuje.„Zabierająnampracę”rzucił
tendrugi,alebezgniewu,raczejżartobliwie.„Nocoty.Naszychto,
kurwa,niema.Wszyscywyjechaliweurozarabiać.Gdybynie
teskurwysyny,tobyśmywtymkrajunicniewybudowali”
odpowiedziałbudowlaniec.Jednazmatekspojrzałananiego
oburzonaiwskazałanamaluchy.Budowlaniecmachnąłręką,jakbynic
sięniestało,alejednakpotemuśmiechnąłsięprzepraszająco.Stałem
wtedyniedalekoipoczułemcośnakształtwyrzutówsumienia.
Żałowałem,żetoniejazwróciłemmuuwagę,bynieprzeklinałprzy
dzieciach.Niedlatego,żejakośszczególniemitoprzeszkadzało.
Pocałymdniuwpracyzezgiętymkarkiemiwpatrywaniusię
wexcelowetabelkibyłemzobojętniałyizmęczony.Aleprzeczuwałem,
żeIwonkapowtórzyjednozzasłyszanychsłówwdomu,awtedy
Janinaspyta,skądonajezna,ibędęmusiałopowiedziećoojcu
Pawełka,awtedyJaninazapyta,cozrobiłem,kiedyzacząłprzeklinać,
ibędęmusiałprzyznać,żenic,awtedyonaspojrzynamnie
rozczarowanairozżalona,jakbymniewiadomojakzawiódł.
Potrząsnąłemgłową,bopoczułem,żeodpływam.Niewiedziałem,
dlaczegowłaśnieterazzaatakowałomnietowspomnienie.Wydało
misiętonawetzabawne,jednakzamiastsięuśmiechnąć,zamknąłem
oczy,żebyniewybuchnąćpłaczem.