Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cosięstało?zapytałakobieta.
Mojażonanieżyjeodpowiedziałem.
Niezamierzałemjejtegomówić,alesłowa,tesłowasamewyleciały
mizust.Jakbyjużtamsiedziałyitylkoczekałynaokazjędoucieczki.
Nieżyje?
Nieżyje.
MójBoże...Patrzyłanamnieszerokootwartymioczami,
wktórychjużzaczynałyzbieraćsięłzy.Przejęłasię,choćJaninanie
byłakimśjejbliskim,tylkomatkądzieckaztejsamejprzedszkolnej
grupy.
ProszęniemówićotymIwonce.Jamuszęsam...
Tak.Oczywiście.
Opróczżaludojrzałemwjejspojrzeniurodzącąsięciekawość.
Wahałasię,czyzadaćkolejnepytanie.Wiedziała,żetoniestosowne,
jednakpokusaokazałasięzbytsilna.
Cosięstało?
Przełknąłemztrudemślinę,awpiersipoczułemwielki,ołowiany
wręczciężar.
Wypadeksamochodowywyrzuciłemzsiebieszeptem.
Takmiprzykro.
Dziękuję.
Przechyliłalekkogłowęizapadłamiędzynamidługa,niezręczna
cisza.Wyglądałonato,żezastanawiasię,comożejeszczedodać,ale
niepotrafiłananicwpaść.Przestępowałaznoginanogę,coraz
bardziejspeszona,ichybajużzaczynałażałować,żewogólepodjęła
rozmowę.Normalniebymjejwspółczułalbosamszukałokazji,
żebyzakończyćtospotkanie,jednakterazbyłomitoobojętne.Janina,
Jankanieżyła,ajamusiałempowiedziećotymnaszymdzieciom.
Tylkotosięliczyło.Nicwięcej.
Muszęjużiśćodezwałasiękobieta.Pawełek...