Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kon​wer​sa​cji.
UśmiechutrzymywałsięnaustachNikolijeszczeprzez
kolejneparęnaściesekund,poczymponowniezastąpił
gosmu​tek.Lewznowuwes​tchnął.
Słuchaj,Nikola...jawiem,żejestembeznadziejny
wteklocki.Nawetzeswojącórkąniepotrafięsię
dogadać...alejesteśdlamnienaprawdęważna.Jesteś
terazczłonkiemnaszejrodziny.Najpierwwyprowadziłaś
siędoWojtkaiprzestałaśdzwonić,apotemnagle
wróciłaśbezsłowawyjaśnienia.Wiem,żecośsięstało.
Wiem,żesięrozstaliście,aonbyłpewnietwojąpierwszą
poważnąmiłością.Rozumiemtowszystkoiniechciałem
cięmęczyćpytaniami,aleniemogędłużejpatrzeć,jak
dzieńwdzieńchodziszzczerwonymioczami.Nie
powiedziałaś,cosięstało,iniewiem,czypowinienem
Wojt​kowiobićgębę,bocościzro​bił,czynie.
Ni​kolaza​kryłatwarzrę​ka​wamiszla​froka.
Nie,onnicminiezrobiłwymamrotałapochwili.
Tojaniepa​suję.
Jejkręconewłosyzaczęłypodrygiwaćwrytmcichego
szlo​chu,którywy​do​by​wałsięspodszla​froka.
Nikola...związkiczasaminiewychodzą,nawetjaksię
bardzoktośstara.Pozatymmówiłemci...Wojtekjest
odciebieznaczniestarszy,chcejużzałożyćrodzinę,aty
do​pierostar​tu​jesz.
Nigdycisięniepodobałoto,żezaczęliśmyzesobą
cho​dzićwy​szlo​chała.Odpo​czątkuby​łeśprze​ciwny.
Tak,ioka​załosię,żemia​łemra​cję.
Ci​chyszlochprze​ro​dziłsięwgło​śnypłacz.
Aletonieznaczy,żeterazchcę,byśsięcałkiem
załamała.Topoprostubyłokolejnedoświadczenie
wtwoimżyciu,jeszczewieleprzedtobą.Kiedyśpoznasz
kogośinnego,kogoś,ktolepiejbędziedociebiepasował,