Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział5
WniemalpustympomieszczeniuZakładuMedycyny
Sądowejstałoparunastumłodychludzi,patrzących
napodkomisarzaLwaitowarzyszącegomuŚlicznego
znieporównywalniewiększymzainteresowaniemniż
należącepomiędzyniminazimnymmetalowymstole
zwłokikobietyprzykrytebiałympłótnem.Przyjej
odkrytychstopachstaładoktorOlgaBednarek.Jejgęste,
płomiennorudewłosywymykałysiępojedynczymi
pasmamispodczepka.Intensywnyzapachśrodków
dezynfekującychiczegośjeszcze,czegoLewniepotrafił
zidentyfikować,wwiercałsięnieprzyjemniewnozdrza.
Mocneświatłolampraziłooczy.
–Zależynamnadyskrecji.Zdecydowaniewolałbym,
byśmyzostalisamiibysekcjazwłokbyławykonywana
wyłącznieprzezpaniądoktor–powiedziałLew,niekryjąc
zaskoczenianawidokstudentów.
–Ajamuszęuczyćswoichstudentówbezwzględu
nato,ktoakuratpostanowipoddaćsięśmierci–odparła
oschle,dającdozrozumienia,żedyskusjanatentemat
dobiegłakońca.–Ktoprzedstawidanenatemat
denatki?
Studencipodnieśliręce.
–PanBogucki,proszę.
Zgrupywyłoniłsięniskimężczyznaochłopięcej
urodzie.
–Kobieta,latpięćdziesiątsześć,znalezionawlesiekoło
północydziesiątegolistopadategoroku.Nagłowie
otwartarana,któranajprawdopodobniejbyłaprzyczyną
śmierci.Powstępnejanaliziestwierdzono,żerana
powstałanaskutekuderzeniatępymnarzędziem.
–Czymogłanacośupaść?–przerwałmuŚliczny.
Studentnicnieodpowiedział.