Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poczekalinaniąiniezaczęlijeszczerozmawiać
zpartnerkąJabłońskiej.Topowinnobyćjejzadanie.
Chciałabyćkimświęcejniżtylkotwarząsprawy,której
ktośpodajekartkęzodpowiedziaminapytania.
Rozpuściłauczesanywcześniejkokiwyszła,wpadając
nasto​ją​cegoza​razzadrzwiamito​a​letyJanka.
Cotaksto​isz?
Noczekamnaciebieodpowiedziałjakzawsze
po​god​nie.Je​dziemy?
My​śla​łam,żepo​je​cha​łeśjużzFran​kiem.
Nie,wolałemzaczekaćnaciebie.Jakośznimmisię
gadkanieklei...
Zemnąteżniepomyślała,alenicnieodpowiedziała.
Wsiedlidojejsamochodu.Jechalinasygnale,mimo
żeniepowinni.Paręminutwlubtamtąnierobiło
różnicywśledztwie,Soniajednakznałaswoichkolegów
zpracy.Byliniecierpliwi,gdypoczulikrew.Każdyjuż
chciałzacząćwęszyćiszukać.AdotegoJabłońskanie
byłabylekim.Do​je​chaliwdzie​sięćmi​nut.
Aletobyłajazda.Wiesz,jakużywaćpedaługazu,
totrzebaciprzyznać.Jateżlubięszybkąjazdęiwogóle
adrenalinę.Kiedyśnaprzykładchciałemskakać
zespadochronem...Janekwysiadłzsamochodu
zaSonią,któranieczekającnaniego,szłaprzezrozległy
ogróddodomuJabłońskiej,ignorującto,comówi.Nie
miałanicprzeciwkoJankowi.Byłsympatyczny
izabawny.Onajednakjużdawnotakaniebyła,aprzy
nimczuła,jakbardzosięzmieniła.Jejmłodykolegastał
siędlaniejbiegającymzaniąwspomnieniemtego,jaka
samabyłalubchciałabyć,bonigdyniesądziła,
żemaszcze​gól​niedo​brepo​czu​ciehu​moru.
Trochętodziwne,nieuważasz?zapytałJanek,
wy​ry​wa​jączza​my​śle​nia.