Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świetlistesześciany,istałyjedennadrugim,całymiwarstwami.Touruchomiłysięwreszcie
aplikacje,którewłączył,chcącprzeczytaćnotatkibiologaiznaleźćwnichjakieś
wskazówki.Byłytoprzerażająceobrazytorturzakończonychśmiercią.Pokazywały
sposoby,wjakizabijanobogówwróżnychczasachimiejscach.Widać,żebiologstudiował
dogłębnietenaspekthistorii,sprawdzając,cojestmupisane.Amożedobrowolniewybierał
sobierodzajśmierci.Czyżbysposóbbyłtakiważny?
Hendrigozauważyłrównieżkomentarzebiologapodkażdązescen.„Czasyprymitywne
iprostackiemiałybogów-wojowników.Ginęlioniwwalcewrazzeswojądrużyną.
Charaktertakzwanegoboga,jegomściwość,gwałtowność,okrucieństwobyływistocie
cechamidanejepoki,którasięwyrażaławjegozachowaniuimyśleniu.Nadchodząceczasy
potrzebująboga,którybędzieuosobieniemodmiennychwartości”.
Niezdążyłprzeczytać,jakietopowinnybyćwartościzdaniembiologa,gdyżnaobrazy
nałożyłysięinne,zasłaniającjeispychając.Zobaczyłsamśrodektargowiska,które
przecieżzajmowałocałyichświat.Wniektórychmiejscachbyłtorynek,winnychagora,
wzależnościodspełnianejfunkcji.
Naglepoczułsilnybóldłoni.Sądził,żezarazminie,bojestzłudnylubprzypadkowy
inieoznaczawyroku,nieostrzegaprzedtym,comasięstać.Bóljednaknieustępował.
Skupiłsięnanim,usiłującgoodegnać.Nicztego.Ogarnąłgostrachprzedtym,
cozostanieoznajmione.Będzietowyroknieodwołalnyinaweton,wielkidziennikarz,nie
posiadałmocy,bygozmienić.Zdecydowawszysię,wyciągnąłramionaprzedsiebie;chciał
patrzećnato,cosiędzieje.Czyniłtopełenprzerażenia,któregoniemógłopanować.
Rozprostowałpalceiwbiłwzrokwswojedłonie.
Zaoknemzabłysłazielonabłyskawicaiuderzyławwodęoceanu,roztapiającsięwniej
iniknąc.Dzikiogromprzyciągałwzrok.Ciemna,gęstacieczwciążtworzyłafale.Ruchbył
sztuczny,niewywoływałygowewnętrzneprądyżycia.Niemielicodotegożadnych
wątpliwości.Udowodniłatoichnauka.Teoriapoświadczonaeksperymentemniemogłasię
przecieżmylić.Oceanbyłmartwy,ajednakszalał;jegoskołtunionefalewaliłyobrzegi.
Tooniwywoływalitenruch.Pozakończeniużyciaichfizycznamateriawpadała
dooceanu.Jakżebyłterazniespokojny!Ileżwięcciałterazpożerał,skororeagowałztaką
gwałtownością.Oglądałobrazynaszklanymblaciebiurkabędącymmonitorem.
Targowiskowłaśnietrwało.Rynekzostałprzegrodzonywpoprzekstołem.Zanim
rozsiadłsiębankier,apoprzeciwnejstronietłoczyłasiękolejkaludziwyciągających
kuniemuręceponadgłowamistojącychprzednimi.Każdychciałbyćpierwszy.Bankier
podniósłobojętnywzroknamężczyznę,któryakuratzdołałsiędoniegodopchać.
Ledwospojrzał,odsunąłgoramieniem.
Niemaszjużnic!Właśnieskończyłosiętwojeżycie.Odwróciłsiękunastępnemu
wkolejce.
Damcimojążonę!krzyknąłodepchnięty.
Bankierskinąłobojętniegłową,amężczyznapochyliłsięiprzeszedłpodjegołokciem.
Ciągnąłzasobąpięknąkobietę.Płakałagłośno,żegnającsięzeświatem.
Onajużnigdyniebędzieżyłaostrzegłbankier.
Alejatak!zawołałzradościąmężczyzna.
Bankieruczyniłprzelewenergii,mężczyznaodbiegłzradością,ajegożonaznikła.Nad
oceanemzabłysłazielonabłyskawicaiwpadławgęstąwodę.
Pokoleipodchodziliinni:rodzicesprzedawaliswojedzieci,synowiehandlowaliżyciem