Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ufniepołożyłamuswedrobne,białedłoniewjegookropne
katorżniczeręce.Chwilętrzymałjeprzedsobą,żegnającsię,takich
rąk,takiejdziewczynyniespotkachybawtajdze,potemprzylgnął
ustami:
–Niezapomnę,długo,długobędępamiętał…
–Hospod’zwami,będęsięmodliłazawas!
Zatrzasnąwszydrzwizasobą,stanąłnaglewobeckilkunastuosób,
któreczekałynaniego.Próczchłopcówsprzeddworcaiuczniówbyli
tuludziedojrzaliizupełniestarzy.Wszyscywpatrywalisięwniego
znadzieją,spodziewającsięczegoś.
–NiechPanBógbłogosławicię,miłościwcze!–zagłosiłajakaś
salopka.
–JachciałbymnaosobnościonadużyciachwZakładach
Nerczyńskich–powiedziałwysokiwwytartejbobrowejczapce.
–Jarównież.Kolusznikowjestem,koleżskiregistrator
–przedstawiłsięsadlistyzburaczanymnosem.
Ktośzacząłwyłuszczaćmuswojąsprawę,ktoinnypchał
mudorękipodanie,tamtabłagałaowsparcie…Bronisławzrozumiał.
AwięcwzięligozakogośzIrkuckaczyPetersburga,zakogoś
ważnego,zapełnomocnikatajnego…Katastrofa.Niechnostójkowy
zobaczytozbiegowisko,będziecyrkuł,koza,badanie.Jeślinawet
okażesię,żeontunipriczom,toitaknapociągniezdąży.
Bojarszynow!Zerwałzgłowykapeluszipodniósłdogóry.Uciszyło
się.
–Nietuinieteraz!–zakrzyknął,wodzącponichgniewnym
okiem.–Niepsućmiroboty,zrozumiano?Razojtis’!
Tłumekcofnąłsię,zaszeptał,pansięgniewa,nietuinieteraz,nie
przeszkadzać,rozejśćsię…Zacząłzwolnarozłazićsięnaboki.
Bronisławruszyłostrymkrokiemwprzeciwnąstronę.Usłyszał
zasobądworcowychchłopaków,dreptalizanim.Niebalisięgo,był