Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
coświadczyłootym,żektośmusiałporzucić
stosunkowoniedawno.Niechciałamnawetmyśleć,
cobysięstało,gdybyspędziłatuwięcejczasu.Nawet
gdybyudałosięjejwygryźćwiększądziurę.Bowątpię,
żebyten,ktotuprzyniósł,byłtak„łaskawy”isam
zrobił.Onchciał,żebysuniaumarłasamotna
zgłodu,wciemnościizbrakupowietrza.
Postanowiłamwracaćdodomuiniezajeżdżaćjuż
dobabci.Zeszłobymizbytdługo,amusiałamdziś
jeszczeodwiedzićweterynarza,żebysprawdził,czy
zpsiakiemwszystkowporządku.Postanowiłamteż,
żezatrzymamgojakiśczas,zanimdojdziedosiebie,
apotemcośpostanowię.Przezchwilęzastanawiałam
się,conatoMariusz.Nieznosiłpsów.Wogólenie
przepadałzazwierzętamiitajegocechamniedrażniła,
bojajeuwielbiałam.Kiedyśchciałammiećpsa,ale
stanowczosiętemusprzeciwiał.Chociażnie
mieszkaliśmyrazem,wkońcudałamzawygraną.
Zresztąmojamałakawalerkanaczwartympiętrze
niezbytsięnadawaładlapsa.Całeszczęście,
żeMariuszakuratbyłnakilkudniowymszkoleniu.
Miałamnadzieję,żeudamisięcośwymyślić,zanim
wróci.Wkońcujednakuznałam,żechwilowomam
gdzieś,cosobiepomyśli.Niemiałamwyjściainie
mogłampostąpićinaczej.
Usadziłamszczeniakanatylnymsiedzeniu.Miałam
nadzieję,żepodczasjazdyniezaczniebiegaćpoaucie
iniewylądujemynadrzewie.
Zosttutajnakazałamipogłaskałam
gopogłowie.Niebędziesznickombinować,prawda?
dodałamznadzieją,klepiącgopokarku.