Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dostrzegłampłaski,ostrykamień.Zaczęłamrozcinać
nimsznurek.Wśrodkubyłszczeniak,prawietakczarny
jakgrudkawęgla,alemiałbiały„krawacik”ikońcówkę
ogona.Parzyłnamniewystraszonymioczami,tak
niewinnymi,jakimipatrzećpotrafiąchybatylko
szczenięta.Kiedywydostałsięzeswojegowięzienia,
niepewniepomachałogonem.Wyglądałonato,żenic
muniejest,byłjednakstraszniebrudnyizabiedzony.
Cozabydlaktakcięurządził?Pogłaskałam
szczeniakapogłowieirozejrzałamsię.
Nikogoniebyłowidać.Możetoilepiej,bonasamą
myśloosobie,któramogłazrobićcośtakiego,
ogarniałamniewściekłośćiobrzydzenie.Oczywiście
nierazsłyszałamopsachwyrzucanychzsamochodów,
przywiązywanychdodrzewwlesiealbojeszcze
gorszychrzeczach,aledodziśniezetknęłamsię
zniczympodobnym.Spojrzałamnapsiaka,którykręcił
siędookołamoichnóg,łaszącsię,machającogonem
ipopiskując,jakbymniebyłaprzedstawicielgatunku,
którypowiniendefinitywnieznienawidzićpotym,
cogospotkało.Niemiałampojęcia,coznimzrobię,ale
napewnoniemogłamgotuzostawić.
Wynośmysstądpowiedziałam,biorąc
gonaręce.Araczejją,bojakzdążyłamprzytejokazji
zauważyć,szczeniębyłosuczką.
Rozpoznawaniecinawetbardzomałychpsówbyło
dlamniebezproblemowewprzeciwieństwiedokotów,
którepodtymwzględem,jakośtakdookresuich
dojrzewania,stanowiłydlamnieczarnąmagię.Suczka,
mimożechudaizaniedbana,niewydawałasię
szczególniewycieńczonaimiałasporoenergii,