Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nototerazmaszzgłowy.Pewniejesteś
wniebowzięty!
–Naprawdęniechciałem,żebytostałosięwtaki
sposób.–Wjegogłosieniebyłoskruchy,tylkoten
spokój.Jakbywszystkojużdawnozostałopostanowione
ipoukładane,ajawłożonadoodpowiedniegopudła
gdzieśwkącieszafy,razemzrzeczamizużytymijuż
iniepotrzebnymi.
–Itowszystko?Mojezdaniecięnieobchodzi,
prawda?Jużwszystkosobiezaplanowałeś.
–Dobrzewiesz,żenaszzwiązekbyłspecyficzny.
Obojezdawaliśmysobieztegosprawę.Myślałem,
żeprzyjmiesztozwiększymopanowaniem.
–Opanowaniem?Byliśmyzesobąprzezkilkalat,
planowaliśmyślub,dodiabła!Atytopoprostu
skreślasz,ottak.Jakbytoniemiałoznaczenia.
–Przyznaję,żepomysłześlubembyłbłędem.
–Poprawiłkrawatiprzygładziłwłosy.–Myślałem,
żetobędziedobraopcja,alemyliłemsię.Powinno
zostaćpostaremu.
Gdzieśwgłębiduszyczułam,żemożemiałrację.
Samamiałamwątpliwościcodoślubu.Obawiałamsię,
żetowszystkopopsuje,anaszzwiązekniebędziejuż
takijakdawniej.Wszystkostaniesiębardziejpoważne,
wymuszoneizabraknienamdystansu,którytaksobie
ceniliśmy.Alemimotozłamałnaszeniepisanezasady.
Naszzwiązekbyłprosty,opartynawzajemnych
korzyściachikompromisach.Przypominałbardziejtaki
zrozsądkuniżzmiłości,aleobojesięnatogodziliśmy.
Byłonamztymdobrzeiwygodnie.Przynajmniejdotej
porytakmyślałam.Byłamgotowaspędzićznimresztę