Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tyralierzyrzucilisięnanasbyłoichkilkanaścierot.Siłaogromna,jakna
studwunastustrzelców.
Aledawaliśmysobierady,niedopuszczającdoatakunabagnety.
Naglesłyszę,granatnikimilkną.Widocznazdrada.
Tyralierzyrzucająsięnanasjakwściekli.Odpieramyichznajwyższym
trudem.
Zapóźno!Widzęnadsobąwspaniałychoficerówkubańskiegopułku,ich
czerwonekoszule,olbrzymiepapachywjednejchwilimnóstwospis,chmu-
raszabel,kilkasetwystrzałówkunamzgóryodsiodełkońskich…
Skomenderowałemoddziałowicofaniedolasu,samjednak,zarzuciw-
szynasiebieopończęzabitegoCzerkiesa,zwróciłemkoniadoowejpanny
iujrzawszywobjęciachkubańskiegooficerablondyna,wypaliłemmu
wskroń.
Onaniebroniłasięporwałemnasiodło.Nieuśmiechajsiępan(Piotr
nieuśmiechałsięwcale),umiałaonapalićzarmatjakwyzpapierośnic
leczterazniemiałaniczegopróczszabli,którąjejwydarłemznadwichniętej
ręki.
NasiKurpie,walczącjużnieożycie,zdołalijednakocalićsięwgęstwi-
nachpuszczy.
Wpadłonamniezpółsecinykozaków,chcącbraćżywcem.
Wąwózdziwnymtrafempozostawałotwarty,alebyłstromy.
Niebyłoradyspodszabelkozackichwykręciwszykonia,rzucamsię
zkoniemizniąwśniegiemzasypanyjar.Leciałemwpowietrzuzetrzypię-
tra.Abyjednakżekoniowiniezłamaćkręgosłupaskoczyłemoddzielnie
zmymciężarem,koniatrzymajączauzdę.
Toleceniewpowietrzubyłodziwnąchwilązapomniawszyczyniemo-
gącuprzytomnić,żemamprzysobiezdrajczynię,ścisnąłemwtymśmier-
telnymskokujaknajdroższąistotę.
Runęliśmypouszywśnieg.
Zanamiposypałysięgrademkule,alenietrafiając.
Miłymójkońnieuszkodziłsięrównież.Wychlusnąłszczupakamina
brzegwzgórzysty,my,ciągnącsięzauzdę,doszliśmydokoniaiwtedybrze-
giemurwistymwśródgęstegolasuznikaliśmyzoczuwyjącymzwściekłości
kozakom,którzynasostrzeliwaćjużniemogli.
Niestety,ujrzałem,żekrewsączysięzwronegokulamurozdarłabio-
dro.
Wyszliśmynadrogę.Wśródzapadającychciemnościleciałemjakupiór
zballady,trzymającprzedsobąnasiodleLenorę.
Wsercuniebyłomidoballad.Ojczyznaskonałanatymwzgórzu.Za-
trzymałemkonia.Wśródnocynasłuchiwałemmoichstrzelców.Głuchacisza.
41