Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Vivien
Lądujęwjegosamochodzie.Aronodrazuzapinamipasy.
Czujęzapachjegoperfum.Odziwo,podobająmisię.
Momentalnieodpinampasyichcęotworzyćdrzwi,ale
zamknięte.Patrzęnajegojużcwaniackiuśmieszek,
którydoprowadzamniedoszału.
Izczegosięcieszysz?Zablokowałeśdrzwi
stwierdzam.
Ironizuje.
Brawo,bystrajesteś.
Przewracamoczami.
Wypuśćmnie!Niechcęztobąnigdziejechać.
Skarbie,lepiejzapnijzpowrotemtepasyiprzygotuj
sięnaprawdziwąjazdę.Znowuodsłaniateswoje
idealne,równe,białezęby,ajasięzastanawiam,
dlaczegomusibyćtakiprzystojny.
Miałeśjechaćwolno,obiecałeś.
Tak,aleniechciałaśwejśćpodobroci,apozatym
mniewkurzyłaś.
Odpalaautoiprzyspieszaodrazudoniebotycznej
prędkości,nacocałasięspinam.Jestemprzerażona,nie
mamjużkontrolinadwłasnymciałem.Zamykamoczy
izasłaniamuszy,żebyporadzićsobiezestrachem.
Zwolnij,idioto!Chcesznaszabić?!krzyczę,bojuż
niewytrzymuję.
Czuję,jakmojeciałowbijasięwsiedzenie,apasy