Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Aron
Jakcowieczórwychodzępobiegać,dotejporyzwykle
byłemsamwtymlesie.Owszem,zdajęsobiesprawę,
żetomiejsceogólnodostępne,alecholera!Miałobyć
tylkomoje.Niewiem,comniebardziejzdenerwowało:
fakt,żesięzderzyliśmy,czyto,żeukradłamojemiejsce,
któretakwieledlamnieznaczyło.Totutajuciekałem,
kiedymiałemzwyczajniedość.Niejestemztychosób,
któreoddająsięnostalgiipodczastreningów,ale
tumogłempoprostupomyślećiodciąćsięodtego
całegobajzlu,wjakimżyję.Choćskłamałbym,żenie
mawtymmojegowkładu.Życiewtensposóbjest
zwyczajnieprostszeiłatwiejsze.
Dobra,nadzisiajjużmiwystarczy.Wracamdodomu
okrężnądrogą,abyznówniewpaśćnanieznajomą.Kto
towogólejest?Żadnazdziewczyn,któreznam,nie
wyściubianosazeswojegotelefonu,abypopatrzeć
nadrzewa.Acodopieromówićouprawianiu
jakiegokolwieksportu.Mamtogdzieś,bylebymjejznowu
niespotkał.
Vivien
Niebędępisaćotym,jakciężkobyłomidziśzwlecsię