Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
papiery.
Rzeczsięma…Rankinstraciłpewnośćsiebie.
Miałwrażenie,żemiły,czarującyswąuprzejmością
człowiek,któryudzieliłmuwywiadutegosamego
popołudnia,zniknąłnagle,azamiastniegozjawiłsię
zimny,niebezpiecznyiwzbudzającylęksirFryderyk
Brucezpolicjiśledczej.Rzeczsięmaciągnął
niepewnieotóżuderzyłomniecoś…
Doprawdy?
Achteoczy!Przenikałynawylot!
To,copanmówiłpopołudniu,pańskiepoglądy
naznaczeniewiedzyprzyrozpoznawaniuzbrodnioraz
napracęiszczęście…urwałRankin.Zdawałosię,żenie
jestwstanieskończyćzdania.Piszącartykuł,
przypomniałemsobienagle,żesłyszałemjużtesame
poglądykilkadnitemu.
Tak?Starałemsięnikomuniemówić,
żetowyłączniemojeioryginalnepoglądy.
SirFryderykwrzuciłpapierosydoszuflady.
Ależnieprzyszedłemtutaj,abystawiaćpanutego
rodzajuzarzuty.UśmiechnąłsięRankin,odzyskując
niecoswobodęihumor.Winnychwarunkachbyłoby
tonajzupełniejbezznaczenia,alezdaniepańskie,sir
Fryderyku,słyszałemzustbardzooryginalnego
człowieka.Jesttoskromnypracownikdetektyw,ale
teoriejegowyrosłyzdalaodScotlandYardu.Jest
tosierżantCharlieChanzpolicjiśledczejwHonolulu.
GęstebrwisirFryderykasięuniosły.
Doprawdy?Awięcbezwzględunato,kimjest