Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wpromieniusławysirFryderyka.Tygryszgadzasię
łaskawiespojrzećnamuchę.
Anglikzpewnymzakłopotaniempogładziłwąsy
iuśmiechnąłsiędodetektywazHonolulu.Jakobystry
znawcaludzizauważyłwtychświdrującychczarnych
oczkachcoś,coprzykuwałouwagę.
Radjestemzpoznaniapana,sierżancieChan
odpowiedział.Wydajemisię,żemamypodobne
poglądynaniektóreważnesprawy.Zrozumiemysię
doskonale.
RankinprzedstawiłChanaKirkowi.Barryprzywitał
małegoChińczykazwidocznymuznaniem.
Tobardzomiłozpańskiejstrony,żepanprzyszedł.
Pojazdzaprzężonywczteryrumakinieodciągnąłby
mniewprzeciwnymkierunkuupewniałgoChan.
Kirkspojrzałnazegarek.
JesteśmyjużwszyscypróczJ.V.Morrowa.
Wdzisiejszymliściezaznaczył,żewejdzieprzezbramę
odstronyulicyPocztowej.Panowiepozwolą,żeudamsię
najegospotkanie.
Bliskodrzwi,naaksamitnejkanapiesiedziałamłoda
kobietauderzającejurody.Niebyłowolnegomiejsca
wpobliżu,więcBarryKirk,obrzucającnieznajomąpełnym
podziwuspojrzeniem,usiadłobokniej,mówiąc
półgłosem:
Panipozwoli,żeusiądę.
Ależproszęodrzekłamiłymgłosem,który
harmonizowałzcałąjejpostacią.
Siedzieliwmilczeniu.NagleBarryzauważył,