Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Najbezpieczniejczułamsięwtowarzystwiemamyisióstr;
niechciałamryzykować,dopuszczaćkogokolwiek
dosiebie,rozmawiać.Imimożezdawałamsobiesprawę,
iżMateuszpoprostuzasługiwałnaszczerość,nie
umiałamsięprzełamać.Dlategoniecofnęłamswoich
słówipozwalałammuwierzyć,żeto,oczym
mupowiedziałamkilkadniwcześniej,jestprawdą.
Aterazżegnałmojegoojca,stojącwtłumie
żałobników.
Odpoczątkunaszejznajomościpodchodziłdomoich
rodzicówniecosceptycznie.Rozmawiałznimi,byłmiły,
alewidziałamgołymokiem,żezcałąpewnościąsięnie
zaprzyjaźnią.Żałowałamtego,zwłaszczazewzględu
natatę.Potym,jakwyjechałKarol,ulubionyzięć
zarównojego,jakimamy,ojciecniemiałwrodzinie
faceta,zktórymmógłbysobiepogadać.Miałamnadzieję,
żeMateuszstaniesiędlaniegoniemalsynem.Marzyłam,
bysobiedyskutowaliomęskichsprawach.Niestetynie
zaiskrzyło.Moirodzicepozostalidlaniegoobcymiludźmi,
zktóryminiechciałmiećbliższychkontaktów.
Spojrzałnamnie.ZadrżałamiKingatozauważyła.
–Cosięstało?–zapytała.
Nieodpowiedziałam,patrzącwciążwjedenpunkt.
Podążyłazamoimwzrokiem.
–Wszystkowporządku?
–Niewiem–odpowiedziałamsłabymgłosem.
***
Wciążbyłominiedobrze,jakbyfakt,żekilkaminut
wcześniejzwróciłamzawartośćżołądka,niemiałżadnego
znaczenia.Czułamwustachdziwnyposmak,moje
mięśniecorusznapinałysięwodruchuwymiotnym,aja
wykasływałamzsiebieżółć.Jakbytegobyłomało,
miałamwrażenie,żetracęprzytomnośćzakażdym
razem,gdyzamykamoczy.Ztrudemłączyłamfakty