Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Aonwciążpozostawałaksamitnywdotyku.Choćblask
znikłraznazawsze.Takjakjejżycie–jużniebłyszczy,
niepromienieje,nieistnieje.Leżałnadniedrewnianej
szkatułki,ozdobionejwielkimi,czerwonymiwzorami
naczarnymtle.Lubiłaterosyjskiewzory.Zawszeprosiła,
byjejkupowaćkolejneszkatułki,kolejnepuzderka,
kolejnemiseczki,kubeczki,łyżeczki.Wszystkiepokryte
czarnąfarbą,naktórejwiłysięzieloneodnóżabujnej
roślinności,dającejczerwoneipomarańczoweplony,
obowiązkowozobfitymikształtami.
–Ipomyślećtylko,żewewszystkichmoichsnach
widziałamterośliny.–Zamknęłazhukiemwciąż
trzymanewdłoniachpudełko.–Żywazieleń,ostra
czerwień.Martwaczerń.
Zakryłachudąrękątwarz.Jużniebyłołez.Aksamitny
kosmykdziewczęcychwłosówłaskotałjejnos.
Którytojużrazwyobrażasobie,żetrzymajązagłowę,
głaszczematczynądłonią?Pukielwłosówniejestażtaki
duży,bytosobiebeztruduwyobrazić.Onatojednak
potrafi.Potylulatach.Wciążsięgadopudełkaigłaszcze
ją.Głaszczeimówi,aonastoitużobok.Czasemsiedzi,
ajeszczekiedyindziejtrzymagłowęnajejkolanach.Jest
wtedytakdobrze.Takcicho.Takjakkiedyś.Ajak
towłaściwiebyłokiedyś?