Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakkażdakobieta.Tocechacharakterystycznadla
naszejpłci.
–Szkoda,żetęwasząciekawośćograniczyłyścietylko
dosferydamsko-męskiej.Winnychdziedzinach,jak
naprzykładwnauce,jesteściemałociekawskie
–burknął.
–Krzysiek,rodząccię,nieprzypuszczałam,żewydam
naświatmęskiegoszowinistę!–oburzyłasięRenata.
–Napewnoznowuposzłoodziecko–Robertzmienił
temat.
–Ojakiedziecko?Przecieżoniniemajądziecka.
–Właśnie!AMarkchciałbyjemieć.
–Notak,prawdziwymężczyznapowinienwybudować
dom,posadzićdrzewoispłodzićsyna.Akobietamusi
późniejsprzątaćtendom,grabićliściezdrzewizmieniać
pieluchy–zauważyłasarkastycznieRenata.–Wcalesię
niedziwię,żeMartajeszczeniemarzyomałżeństwie.
–Markastaćinasprzątaczkę,inaogrodnika,ina
niańkę.Wystarczy,gdyMartaurodzidziecko–mruknął
Robert.
–Aty,tatku,chciałbyśbyćpodwójnymdziadkiem?
–zapytałaIza.
–Czemunie.
–Przecieżjużniedługopannimzostanie–wtrąciłaAga.
–ZresztąMartanietraktujepanajakojca,jestpandla
niejtylkodawcągenów.
Robertnieodpowiedział.Spojrzałzirytacjąwlusterko
nasynową.„Tejdziewczynyniedasięlubić”,przeleciało
muprzezmyśl.NawetRenata,przyjaźnienastawiona
docałegoświata,ztrudemzmuszałasię,żebynie
okazywaćjejniechęci.
OrłowskiuśmiechnąłsięnawspomnienieMarty.Nie
mógłsiędoczekaćichspotkania.Tęskniłzadziewczyną,
niewidzielisięjużdwamiesiące.MartaKruczkowska
pojawiłasięwjegożyciuniedawno,dwalatatemu,
amimototraktowałjąnarównizresztąswojejrodziny.
Przez25latniewiedziałojejistnieniu,dopieropośmieci
jejmatkidowiedziałsięzlistu,którymuzostawiła,żejest
ojcembiologicznymMarty.Przeżyciasprzeddwóchlat