Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Anka,promieniesłoneczneniebezpiecznedla
piersi,radzęcinałożyćbiustonoszmruknął.
Alejachcęmiećrównąopaleniznę,nieznoszę
bladychplackównaciele.
Toopalajsięwsolarium.Tudzieci.
Robert,niedotwarzyciwmascemoralisty
burknęła.Czynigdywcześniejniespotkaliście
naeuropejskichplażachopalającychsiętoplesskobiet?
WśródNiemcówtonormalne,prawdaMark?
Widzę,żedlaciebieNiemieciAustriaktotosamo.
Markwzruszyłramionami.ZgadzamsięzRobertem,
trzebachronićbrodawkiprzedsłońcem.
Dziewczynawzruszyłaramionami,alezałożyła
zpowrotemstanik.
Poobiedzieczęśćwczasowiczówpostanowiłaspalić
zjedzonekalorienakorcietenisowym.RobertzAnką
rozegralimikstdeblowyzMarkiemiMartą.Adamusiadł
należakuiobserwowałgrających.Widaćbyło,żekibicuje
Ance,bonagradzałbrawamitylkojejdobrezagrywki,
uinnychichniezauważał.
DziewczynkizPatrykiempluskałysięwbasenie,przy
akompaniamencieposzczekiwaniaAresa.Bożenapołożyła
sięwswoimpokoju,żebyzdrzemnąćsięchwilę.
Renataznowuczytałaksiążkę,leżącnależakupod
drzewem.Letniesłońceusiłowałosięprzedostaćprzez
liściegałęziiprzeszkodzićjejwczytaniu.Zmieniła
pozycję,żebyzdobyćwięcejcienia.
PodszedłdoniejWoźniak.
Chodźnamałyspacerek.Dajspokójztymczytaniem,
będziesztorobićwKrakowie.
WKrakowieniemamczasunaczytanie.Ale
zprzyjemnościąsięprzespaceruję,jeszczeniewidziałam
całegoobiektu.Taksiążkajesttaknudna,żelepiejsię
czytaskładzupypomidorowejztorebki.
Wstałazleżakaiwdwójkęruszylialejkąwstronę
zagajnika.Posiadłośćbyłarozległa,rozciągałasię
naprzestrzenidwóchkilometrów.Opróczbudynku
głównego,basenuikortutenisowegodowłościWoźniaka
należałrównieżleżącypółkilometradalejmałylasek