Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Toniekłamstwo!Mnóstwoludzipoślubieżyje
długoiszczęśliwie.
Tylkowbajkach.Wprawdziwymświeciezaczynają
zdradzaćisięrozwodzą,zawszewtejkolejności.
Frankieitakzłagodziłaswojeostresądy.Zróbcoś.
Totwojadziałka.Samawiesz,żekiepskomiwychodzą
tkliwegadki.
Jasiętymzajmę.Tymrazemdorozmowywtrąciła
sięPaige,którachwilępóźniejpojawiłasięnaidealnie
przystrzyżonymtrawniku.Byłaświeżaiopanowana
mimonowojorskiegoskwaruidusznejwilgoci.Cos
działo,zanimzaczęłapłakać?
Rozmawiałaprzeztelefon.
Słyszałaśoczym?
Niepodsłuchujęcudzychrozw.Możenastąpił
krachnagiełdzie,chociaż,sądzącporozmiarachtej
posiadłości,musiałbytobyćgigantycznykrach,żeby
gospodarzewogólegoodczuli.Frankieodgarnęła
włosyzespoconegoczoła.Mogłybyśmyorganizować
kolejneprzyjęciawpomieszczeniachzamkniętych?
Zdychamzgorąca.Wtakąpogodęwilgotneubrania
klejąsiędopleców,aczłowiekmarzyolodowatym
drinkuimroźnejklimatyzacji.
Frankiepomyślałatęsknieoswoimmieszkanku
naBrooklynie.
Gdybybyłaterazwdomu,przycinałabyzia
uprawianewdoniczkachnaparapecieipatrzyłaby
napszczołyuwijającesięwśródroślinwogródku.
Amożesiedziałabyzprzyjaciółminadachu,natarasie,
izkieliszkiemwinaobserwowałazachódsłońcanad
Manhattanem.