Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Toniekłamstwo!Mnóstwoludzipoślubieżyje
długoiszczęśliwie.
–Tylkowbajkach.Wprawdziwymświeciezaczynają
zdradzaćisięrozwodzą,zawszewtejkolejności.
–Frankieitakzłagodziłaswojeostresądy.–Zróbcoś.
Totwojadziałka.Samawiesz,żekiepskomiwychodzą
tkliwegadki.
–Jasiętymzajmę.–Tymrazemdorozmowywtrąciła
sięPaige,którachwilępóźniejpojawiłasięnaidealnie
przystrzyżonymtrawniku.Byłaświeżaiopanowana
mimonowojorskiegoskwaruidusznejwilgoci.–Cosię
działo,zanimzaczęłapłakać?
–Rozmawiałaprzeztelefon.
–Słyszałaśoczym?
–Niepodsłuchujęcudzychrozmów.Możenastąpił
krachnagiełdzie,chociaż,sądzącporozmiarachtej
posiadłości,musiałbytobyćgigantycznykrach,żeby
gospodarzewogólegoodczuli.–Frankieodgarnęła
włosyzespoconegoczoła.–Mogłybyśmyorganizować
kolejneprzyjęciawpomieszczeniachzamkniętych?
Zdychamzgorąca.–Wtakąpogodęwilgotneubrania
klejąsiędopleców,aczłowiekmarzyolodowatym
drinkuimroźnejklimatyzacji.
Frankiepomyślałatęsknieoswoimmieszkanku
naBrooklynie.
Gdybybyłaterazwdomu,przycinałabyzioła
uprawianewdoniczkachnaparapecieipatrzyłaby
napszczołyuwijającesięwśródroślinwogródku.
Amożesiedziałabyzprzyjaciółminadachu,natarasie,
izkieliszkiemwinaobserwowałazachódsłońcanad
Manhattanem.