Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szybkodowiedzielisię,gdzieszukaćSatanowskiego.
Przełożonynajwyraźniejdałmuznać,żemasię
spodziewaćdwójkiprawników,bosierżantbezzdziwienia
otworzyłimdrzwiizaprosiłdoswojegobiura.
Oilemożnabyłotomiejscenazwaćbiurem,skwitował
wduchuOryński.Niemiałowielewspólnegozgabinetami
nadwudziestympierwszympiętrzeSkylight–była
toniewielkaklitka,ażeliwnykaloryferprzywodziłnamyśl
czasy,kiedygumaDonaldrobiłafurorę.
–Proszę,niechsiępaństworozgoszczą.
Spojrzeliposobie,apotemusiedlinaskrzypiących
krzesłachprzedbiurkiem.Odchodziłaznichfarbainie
byłyspecjalniestabilne.Blat,zaktórymsiedział
funkcjonariusz,przypominałKordianowijegoszkolną
ławkęzpodstawówki.
Satanowskiodchrząknąłiskrzyżowałręcenapiersi,
patrzącwyczekująconaprawników.
–Jakrozumiem,przyszlipaństwowsprawieNikoli
Szlezyngier.
Chyłkawywróciłaoczami.Oryńskiuznał,żenajlepiej
będzie,jeślitoonprzejmieinicjatywę.
–Tak–odezwałsię.–Reprezentujemyrodziców.
–PaństwoSzlezyngierowiebędąsięterazkontaktować
przezprawników?
–Nie,poprostu...
–Wszyscychcemyjąznaleźć,sierżancie,aspirancie,
czyjakipantammastopień–wtrąciłaJoanna.
–Imwięcejzasobów,tymlepiej.Azapewniam,
żemystanowimyporządnyzasóbludzki.Przynajmniej
wpięćdziesięciuprocentach.–Spojrzałapobłażliwie
naKordiana,apotemuśmiechnęłasięsztucznie
dopolicjanta.–Ibylibyśmywdzięcznizakilkainformacji.
Zacznijmyodtego,coznaleźliścienamiejscuzdarzenia.
Satanowskiodgiąłsięnakrześle.
–Nasikliencitwierdzą,żeniebyłożadnychśladów
podrabinie–dodała.–Auprowadzićdzieckomożna
byłobyjedynieprzezoknodachowe.
Policjantskinąłgłową.
–Umieszmówićczytylkoszorowaćkrawężniki?