Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wsamymśrodku
Wielkiejsymfoniig-moll
Maszynaczyszczącazostawiałazasobąmokryślad,podłogasubtelnie
lśniła.Waldemarotaksowałzsatysfakcją.Widokpięciusetmetrów
kwadratowychwyszlifowanegodębuporuszałwjegosercu
romantycznąstrunę.Niemiałpojęcia,czywholugłównym
Rudolfinumwogóleurządzasiębale,alesprzątająctuwpojedynkę,
otoczonyporannąciszą,zawszelekkopuszczałwodzefantazji.
Wyobrażałsobiekobietywwytwornychsukniachwieczorowych,
feeryczneoświetlenie,słodkiedźwiękiwalcaisiebiesunącego
pogładkimparkieciezprzepięknąpartnerkąwobjęciach.Tak
naprawdębyłraczejnędznymtancerzem,alewmarzeniachmożna
wszystko,więcanimyślałsięograniczać,kiedykręciłpiruety
nasiedzeniuswojejszorowarki.
Wykonałostatniobrótiruszyłwstronęschodów.Przeszklone
lunetywpuszczałydośrodkajasneświatłomajowegoporanka,natafli
Wełtawybieliłysięłabędzie.Turystównaraziebrak.Wynurząsię
zhotelidopieropośniadaniu,byzalaćnabrzeżeimosty,zapełnić
skwerekprzedRudolfinumisłuchaćwystępówznamiotu,wktórym
nazmianę,wprzeróżnychstylach,będągraćmałeorkiestryizespoły.
Wieczoremniejedenzprzybyszówzajdziedośrodka,nakoncert.
PojutrzezaczynasięPraskaWiosna,dostolicyzjechałyjużtłumy
wielbicielimuzykipoważnejzcałegoświata.Waldemarpostrzegałten
festiwalzinnejperspektywy.Zbliskaobserwowałwchodzących
dobudynkuczłonkówtutejszejorkiestryizagranicznychgości,
wsłuchiwałsięwdźwiękipróbdobiegającezzadrzwi,czyściłdywany,
parkietyiposadzkiześladówsetekbutów,plampowinieczy
rozdeptanychtorcikówczekoladowych.Niektórychzabrudzeńniedało
sięusunąćdokońca,szczególnieuporczywebywałyśladypogumie
dożucia,alestarałsię,jakmógł.Takarobota.Muzycznigigancinie