Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okno,byodpalićpapierosa.Zapowiadałosięwspaniale
lato.Planowałemjaknajlepiejwykorzystaćostatnie
chwileprzedstudiami,apóźniejchciałemskupićsię
nanauce.NauniwersytecieRhodeIslandzamierzałem
pokazać,jakinaprawdęjestem.Nastudiachbędziemy
osobno,niepostrzeganiciąglejakojedność,tylkojako
samodzielnieegzystującejednostki.Idobrze,boczasem
ciążyłomito,żebyliśmynierozłączni.
Podwóchgodzinachjazdyburczeniewbrzuchustałosię
jużtakdonośneiuciążliwe,żezdecydowałemsię
zatrzymaćnastacjibenzynowejnajakiśmałyposiłek.
Zapomniałem,żeranobyłemzajętyinnymiatrakcjami
itotalniewyleciałomizgłowy,byprzedwyjazdemcoś
przekąsić.NaCPN-ieznajdowałsięmałybar,więc
zamknąłemautoiruszyłemwjegostronę.
Gdywszedłemdośrodka,uderzyłwemnieprzyjemny
chłódklimatyzacji,wpowietrzuunosiłsięzapachkawy,
aczerwoneskórzanekanapyzapraszały,byusiąść
nanichiodpocząćpopodróży.Panowałtamstylzlat
sześćdziesiątych,aiobsługachybabyłaztamtych
czasów.Gdyzająłemmiejsce,przymoimbokupojawiła
sięstarszakobietazwysokoupiętymkokiem.Uśmiech
nieschodziłjejztwarzy.Postawiłaprzedemnądzbanek
zkawąikubek.Wyjęłazkieszenimałynotesik
wczerwonąkratkę,gotowa,byzapisaćzamówienie.
Copodać?odezwałasięskrzekliwymgłosem.
Maciejakąśspecjalnośćdnia?Lubcośpodobnego?
zapytałem,bozupełnieniewiedziałem,comogłem
tutajzjeść.
Kochanieńki,mamysoczystehamburgeryigrube