Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żebyzastaw,czylija,zostałprzekazany.
Drogatrwaładłużejniżpoprzedniegodniaizaczęłamsię
denerwować.Aco,jeżeliFilipzdecydował,żemusibardziej
zmotywowaćmojegoojcainaprzykładwysłaćmufilmikztorturalbo
mójpalec?
Zestresuzaschłomiwgardle.
Dalekojeszcze?zapytałmięśniak.
NawigacjapokazujepiętnaścieminutodpowiedziałKen.
Każdaminutazkolejnegokwadransawydawałamisię
straszniejsza.Zjednejstronychciałamjużdojechaćnamiejsceistawić
czołagangsterowi,zdrugiejbardzosiębałam.Gdzieśwśrodku
miałamochotęsięrozryczeć,alełzysięniepojawiały.Niebędę
płakać,niemiałamzamiarupokazaćsłabościanisięugiąć.
Wkońcudojechaliśmynamiejsce.Otworzyłysiędrzwibagażnika,
apotemteobokmnie.RozpoznawałamjużrytmkrokówgoryliFilipa.
Tenwiększyszarpnąłmniezanadgarstkiiwyciągnąłnazewnątrz.
Możetosobiewyobraziłam,alewydawałmisiędelikatniejszyniż
wcześniej.Pociągnąłmniedoprzodu.Czułamgęsiąskórkęnakarku,
amójoddechpodwpływemzimnegopowietrzazamieniałsięwparę.
Przeztkaninęworka,którywciążmiałamnagłowie,niewiele
widziałam,alewyraźnieczułamświeżyzapachigliwia.Kroki
śmierdzącegoKenadźwięczałynachodnikukilkametrówprzednami.
Dosłyszałamodgłoswciskaniaprzyciskówdomofonuipochwili
rozległsięsygnałotwarciadrzwi.
Dobrzeciradzę,bądźbardziejpotulna.Wysokiochroniarz
szepnąłmidoucha,nimweszliśmydośrodka.Jakaśczęśćmnie
chciałagoterazkopnąćwkroczeizacząćuciekać,alewiedziałam,
żeniemogę.TakazagrywkamogłabynarazićtatęiPatryka.Pozatym
zaskoczyłmniejegoton,niebrzmiałjakgroźba,raczejjakrada.
Wśrodkubyłoprzyjemnieciepło,zapachlawendymieszałsię
zwoniąpalonegodrewna.Kenzwestchnieniemschyliłsięizaczął