Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ilasy,szławjasyr,czylizagarniętabywaławniewolę
wrazzcałymdobytkiem.Atakąmocludnościwowym
rokuuprowadzilipohańcy[1]zesobą,żesamychpanien
imłodzieńców,opróczdzieciiludziwstarszymwieku,
obliczanonapięćdziesiąttysięcy.
Wkońcuwrześnia„czarnymszlakiem”,któryciągnąłsię
zgłębiWołyniaprzezbezbrzeżnewówczasstepy
doKrymu,podążałwielki,nieobjętyokiemtabortatarski,
prowadzączesobąniezmierzonąliczbęwozów,
naładowanychkosztownościamizpolskichkościołów
idworów.Gnaliprzedsobądzicynajeźdźcygromady
bydłaijeńców,zktóryminielepiejpostępowaliniż
zbydłem,smagającsłabnącychwpochodzieharapami.
Nocbyłaciemnajakkir,apodjejosłonąpoprzez
bezludny,porosłybujną,zwiędłąjużtrawąstepciągnęła
powolidługa,długa,szlochającagromadaludzi.
Skrzypiałyciężkonaładowanewozy,beczałyowce,
porykiwałosmutnobydło,zganianewrazzludźmiprzez
zbrojnychjeźdźcówdokupy.Awkupietejstłoczonej
rozlegałsięodczasudoczasuzbiorowyjękrozpaczylub
wybuchałpojedynczyoderwanykrzykipłacz,ażebyznów
pochwilizamienićsięwjedenogólnyszloch.Wtakich
chwilachogólnegonarzekaniananieszczęsnądolę
niewolnicząkilkunajbliższychjeźdźcówwpadałozkońmi
wciżbęludzkąiwtenczaszjękamikatowanychmieszał
sięświstbatogówiwrzaskidziczy,naglącejdoporządku
ipośpiechu.
Nierazktośzniecierpliwszychigorętszych,
przedkładającśmierćnadniewolę,zrywałwięzyirzucał
sięzgołymirękomanaciemięzców.Wtenczasbłyskały
krzyweszableinadrodzezrytejkopytamikoni
pozostawałokilkaciałrzucającychsięwprzedśmiertnych
drgawkach,apochódruszałdalej.
Pojednymztakichzamieszańzgromadyleżących
nadrodzeciałpodniosłasięostrożniepostaćludzka
izaczęłanasłuchiwać,rozglądającsięwkoło.Natychmiast
jednakprzypadładoziemiizłączyłasięzpoległymi,gdyż
wtejsamejchwilirozległsiętętentkopytkońskich.Była