Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkiminiedopowiedzeniami,jakiemutowarzyszą,jajednak
znoszęjeodpoczątku.Przyzwyczaiłmniedotakiegożycia.DlaKlary
chcęjednakspokoju,nawetnudy.Wtedybędęmiałapewność,żemoja
córkajestbezpieczna.
–Jesteściemoiminajcenniejszymiskarbami–mówi.
Targająmnąsprzeczneemocje.Przynikimnieczujęsiętak
bezpieczniejakprzynim,ajednocześnietoonstanowigłówną
przyczynęmoichlęków.Choćjesteśmymałżeństwemodprawie
dwóchlat,wciążpociągamnietak,jakbybyłobcym,tajemniczym
mężczyzną.Zjednejstronychłód,zdrugiej–kojąceciepło.
Taobezwładniającamieszankasprawia,żetrudnomusięoprzeć.
Pochwilijesteśmyjużjednością.Arturzanurzapalcewmoich
włosach,przyglądamisię,gdywspinamsięnaszczytrozkoszy.Sam
kończychwilępomnie.Przytulamnieodtyłuimówi:
–Tyteżniemaszłatwegocharakteru,Leno.Myślę,żedobrana
znaspara.
Niedasięznimniezgodzić.Paręlatprzygotowywałsiędotego,
żebymnieodzyskać.Mojepoczynaniazpewnościąwymagały
odniegocierpliwości,wiarywmojedobreserceiwnas.Tegonigdy
niemożnamubyłoodmówić.
–Pójdędotoalety–mówię,wysuwającsięzjegoobjęć.
Idędołazienki,czując,jakoblepiamnieciszanaszegodomu.Jest
migorąco,echarozkoszywciążroznosząsiępomoimnabrzmiałym
ciele.Mamnasobietylkorozpiętyszlafrok.Itaknikogotunie
maotejporze.
Kiedywchodzędołazienki,natychmiastzauważamotwarteokno.
Gdyprzyszłamtuniespełnagodzinętemu,byłozamkniętealbo
przymknięte.Niemampewności.Sercezaczynamiszybciejbić.
Wewnętrznygłospodpowiada,żecośjestnietak.Staramsię
gozignorować.Totylkostareokno,tłumaczęsobiewduchu.Może
Marianiedomknęłagojeszczepopołudniuiwkońcuodeszło