Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sekundpóźniejwchodzęjużdołazienki.Arturzapaliłświatło,ale
żarówkawplafoniemiga,jakbymiałasięzarazspalić.Oknojest
zamknięte.Naczarnychpłytkachpołyskująkawałkirozbitegoszkła,
którewtymzanikającymświetlekojarząmisięzmałymikryształami.
Tobyłagruba,porządnaszklanka.Ścianaipodłogapodoknem
zalanewodą.
Ciągnęzaklamkęokna.Wiem,żeodjakiegośczasujest
obluzowanaiłatwiejniąporuszyć,alejeszczenigdysięniezdarzyło,
żebyoknosamoistniesięotworzyło.Możetojesttenpierwszyraz?
Nicniewzbudzamoichpodejrzeń,tylkotomiganieżarówkijest
frustrujące.Czujęsiętak,jakbymwystępowaławjakimśhorrorze,
jakbyczaiłsięnamniewukryciuzabójca.Odpychamodsiebie
temyśli,alejednocześniezaglądamzakrótkąściankęzczarnejcegły.
Zaniąwannaidługie,szerokielustro.Nikogotamniewidzę.Zatem
mójniepokójmaźródłotylkowwyobraźni.
Postanawiamzejśćpomop.Niezasnęzeświadomością,
żezostawiłamtakibałagan.
Dokądidziesz?pytaArturpółszeptem,gdymijampokójKlary.
Chcętoposprzątać.
Dajspokój,Leno.Ranozajmiesiętymktośzobsługi.
Choćtonaszrodzinnydom,czasemczujęsiętujakwhotelu.
Nie,muszętoposprzątać.
Nicjużnieodpowiada,ajaschodzęnadół.Szlafrokmamtak
ciasnozwiązanywtalii,żezaczynamnieodtegobolećbrzuch.
Wchodzącdokuchni,obluzowujępęta.Zanimzapalamświatło,
zaoknamiprzemykajakiścień.Tospostrzeżeniewbijamnie
wpodłogę.Przezchwilęniejestemwstaniewykonaćanijednego
ruchu.Powtarzamsobie,żetomożebyćktośzochrony,aletencień
miałchybadługie,rozpuszczonewłosy,widziałamjakbysklejone
pasmarozwiewaneprzezwiatr.Wszyscyochroniarzepoobcinani
nakrótko.Wpatrujęsięwokna,nieruszającsięzmiejsca.Jeśli