Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
beztroskiepodejściedoproblemów.
Miałamwrażenie,żektośprzemknąłzaoknem.
Wjakimsensie„przemknął”?
Podchodzichwiejnymkrokiemdowielkichszyb,poktórych
spływająstrużkiwody.Dopołowyokiensięgająroletyrzymskie.
Tonanichodbiłasiętapostać.
Powoliskłaniamsiękumyśli,żetomusiałbyćktośzochrony.
Kręcisiętupełnoludzi,zwłaszczanocą.
Pewnieochroniarzwypowiadanagłosmojeprzypuszczenia
Waldi.Czasemłażądookoładomu.
„Czasem”?
Aco?Spoglądanamnieszerokootwartymioczami.
Myślałam,żezawszeobchodządom.
Tylkogdypojawiasiępotencjalnezagrożenie.Widziałem
winternalu,żeArturwysłałzapytanieopoziomzabezpieczeń,
topewnieruszylityłkizestróżówki.Normalniewtakąpogodęnie
wychylilibyzniejnosa.
Nalewasobiewodyzkranudoszklankiiwypijawszystkonaraz,
poczymwychodzizkuchni.Szybkowyciągamzmałegoschowka
ścierkędopodłogiiwiadroiidęnagórę,starającsięniemyślećjuż
otym,cozobaczyłamwoknach.Wszystkoprzezwalizkę
zpieniędzmi.Toodniejzaczęłasięmojamałaparanoja.Baczniej
obserwujęArtura.Jestemuwrażliwionanawszystkie,nawet
najbardziejprozaiczneodgłosydobiegającezzewnątrz,jakrównież
zdomu.Ajużsłowamojegomęża,żeznienawidziłabymgo,gdybym
poznałaprawdę,byłydlamniejakzapalnik.Coonznowunawywijał?
WGłębimówią,żejestemżonągangstera.Choćprzeszłamjuż
zArturemniejedno,nigdyniemyślałamonimaniosobiewten
sposób.Terazjednaktozaczynasięzmieniać.
Mamwrażenie,żemójmążzrobiłcośbardzozłegoiniechcesię