Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przedlustrem.Pełnepiersi,nieadekwatnedoszczupłejbudowy,lekko
zaokrąglonebiodraismukłenogi.Nigdydotądniepatrzyłamnasiebie
wtensposób.Nigdydotądniepodobałamsięsobie.Zawszebyłocoś,
cochciałamzmienić,zmniejszyć,zwiększyć.Terazdoszłam
downiosku,żejestokej.Poprostuokej.Niewyglądałamjakchłopak,
czymobraziłmnietegorankapajacwsiłowni.Lubiłamszerokiebluzy,
dawałymipoczucie,żeniejestemwyłącznieciałem,naktórymmożna
zawiesićoko.Czytodawałokomukolwiekprawo,żebymniewten
sposóboceniać?
Odkręciłamkurkiwkabinieprysznicowejizdjąwszybieliznę,
weszłampodchłodnystrumieńwody.
Odetchnęłamzulgą,jakbysmagającemojeciałokroplekoiłypalący
ból.
Resztęwieczoruspędziłamtakjakzawsze.Oglądającdurnyserial
ipopijająckoktajlszpinakowy.Zróżnicą,żezaczęłamsię
zastanawiać,czyiśćranodosiłowni,czyjednaksobieodpuścić.Nigdy
dotądniemiałamtakichrozterek,achęćwyładowaniasięnabieżni
wygrywałazlenistwemczyinnymiwątpliwościami.Finalnie
zdecydowałam,żebędęodpuszczaćsobiewizytytamtrzyrazy
wtygodniu.Niemiałotoabsolutnienicwspólnegozporannym
zajściemiztym,żetanapuszonapodróbkasamurajachciałamnie
wgnieśćwglebę.Niemiało.
Poomackuwyszukałampilotodtelewizoraiwyłączyłammójnowy
nabytek.Kupiłamgozpieniędzy,któreudałomisięoszczędzić
zpensji.Właściwietoznapiwków,ponieważsamawypłataszła
narachunkiicodzienne,nieprzesadniewystawneżycie.Możnabyło
rzec,żeradziłamsobienieźle,zawszejednakmogłobyćlepiej.
MieszkaniewynajmowałamodbrataMarka,dziękiczemuniezdzierał
zemniehorrendalnychkwot.Brooklynniebyłmożeszczytemmarzeń,
aludziezwykleuważali,żetojednaznajbardziejniebezpiecznych
dzielnic,lecznienarzekałam.Wżyciuniespotkałamkieszonkowca
czyjakiegośinnegoprzestępcy,amieszkałamtujużtrzylata.
Miałamnadzieję,żemojepoczuciebezpieczeństwaniezostanienigdy
zburzone.
Zasnęłamnakanapie,aoświciezadzwoniłmójbudzik.Bolałmnie
karkodniewygodnejpozycji,alemimowszystkowstałam