Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kawy?
Nie.Wypiłemjużpięć.
Hmmm…
Wiem!Eureka!Muszędotoalety.
A!Stefaniazaśmiałasięrozbawiona.
Kobietaskierowałasiędosali,gdzieleżałyświeżoupieczone
mamy.
Nowreszcieraczyłapanidomnieprzyjśćmłodamamanie
kryłazniecierpliwienia.
Przepraszampanią,alemamydzisiajruchjakwulupróbowała
rozładowaćnapięcieStefania.Uśmiechnęłasiędokobiety,aletejnie
byłodośmiechu.Stefaniarozumiała,przezcotekobiety
przechodziły.Byłanietylkopołożną,aleimatką.Poród,zmęczenie,
cewniki,pierwszekarmienie,wszystkotobyłonowe,męczące.
Jednakczasamichciała,byrodzącewykazałysięodrobinąempatii
wobecpracypołożnej.Kiedywszpitalubyłoobłożenie,najedną
położnąprzypadałopiętnaście,niekiedydwadzieściakobietiich
dzieci.
Ajaniewiem,jaknakarmićdziecko.Jakjeprzystawićdopiersi
woczachkobietypojawiłysięłzy.
Stefanianiekiedybyłabezsilna,innymrazemogarniałazłość
nasłużbęzdrowia.
Nojuż,kochanieńkaprzemawiałaczuledomłodejmamy.
Wzięłanaręcepłaczącedzieckoiprzyłożyłajedomatczynej
piersi.
Przytrzymajmuwyżejgłówkępoinstruowała.
Dobrze?
Tak.TerazdobrzeStefaniauśmiechnęłasię.
Stefanialubiłanocnedyżury,doktorWojdarteżbyłczęstonocą
nadyżurze.Niekiedytrafiłaimsiępacjentkawciężkimstanie.Oboje
wbrewtemu,żeniepowinni,wiązalisięzniąemocjonalnie.Siedzieli
nakrzesłachoboksiebieimonitorowaliparametryżyciowepacjentki.
ZczasemStefaniazauważyła,żemimolekarzmógłbypójść
położyćsięspaćiprzyjśćwraziejejtelefonu,gdystanpacjentkisię
pogorszy,tenzostawałznią.Siedzielinaniewygodnychkrzesłach
niekiedyicałąnoc.Czyżbybrakzaufania?Amożenieozaufanie
tuchodziło?Chcącniechcączaczynalizesobąrozmawiaćnatematy
inneniżmedycyna.Szybkoodkryli,żeoprócztematówzwiązanych