Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Nieist
niejąkłam
stwa,ajedy
niekale
kieprawdy.
BaruchSpinoza
Stefaniapodeszładooknaispojrzałanaogródwpełnymrozkwicie.
Wróciłamyślądotychdni,którekiedyśspędziłazdoktorem
Wojdarem.Odtegopamiętnegowyjazduwszystkosięzaczęło.Dzisiaj
teżpadałdeszcz,takjakwtedy,podczasichpierwszegowspólnego
spaceru.
Stefanięzawszerozczulałwidokkropeldeszczu,które
rozbryzgiwałysięoszybę,byspłynąćzniejstrumieniami.Ostatnio
nieustanniewracałamyślamidoczasów,zanimjejżycierozsypałosię
wdrobnymak.Oczywiścieniemogłazatonikogoobwiniaćoprócz
siebie.
Przeszłośćjestpięknawewspomnieniach,aleprawdajestinna.
Przeszłośćprzecieżteżusłanajestkolcamiiodłamkamiszkła.
Cociekawe,czasamisamisięgamypoteodłamki,dziwiącsiępotem,
czemukaleczymysięprzytymboleśnie.Kobietaprzeżyławięcejlat,
niżjejzostało,topewne.Niektórelatagdzieśjejumknęły,
szczególniete,kiedyzrezygnowałazpracypołożnej.Telatabyły
jałowe.Czasamiwydawałojejsię,żeostatnielataminęły
niezauważalnie,itylkoniektórechwilewjejżyciumiałydlaniej
znaczenieisprawiły,żeśmiałasiędołez.PopoliczkachStefanii
popłynęłyłzy.Przezostatniekilkalatdośćczęstopłakała…
Zastanawiałasię,którymomentzapoczątkowałlawinę?Gdybynie
znajomośćzKrzysztofem,możejejżyciepotoczyłobysięinaczej?
MożeElaniewyjechałabynawieś?NiepoznałaFilipa.Tak,napewno
byłobyinaczej.Awięcsympozjum?
Amożetozaczęłosiędużowcześniej?Nienasympozjum.
Napewnowcześniej…Tylkożeoboje(onaiKrzysztofWojdar)
staralisięignorowaćto,cosięmiędzynimidziało.Amiędzynimibyła
czystachemia.Spojrzenia,podczasktórychsypałysięiskry.
Pracazbliżaludzi,szczególniepracapodpresją.Pracanaoddziale
położniczymjestszczególna,zwłaszczakiedystawkąjestżyciematki
idziecka.Lekarze,innepołożnerozumiejąciębardziejniżktokolwiek