Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
misięwroku1914;onpracujenakolei,ababciaKatarzynazmotyką
wdłonizmierzadoogrodu,naplecachmazawiniątkozmałąStasią,
idziesięjejtrudno,bociągniezasobąucapionegospódnicyJanka.
Zpozorubanalneujęcie;babciaKatarzynamiędzyrzędamikapusty
tam,gdziedrzewasiękończą,apoletkojeszczenie,prostujezmęczone
plecyispoglądawstronęFabrykiCygariTytoniu.Jeszczewczoraj
prasowałatamtytońdoskręcaniacygar,dziśjestniedzielne
popołudnie,zawiniątkozmałąStasiąjużnakarmionątużobok;kapusta
latośobrodziłaidwiewielgachnegłowydająwystarczającycień
naniemowlę,któreśpiinicsobienierobiztego,żewokolicyszykują
siędowojnyruskieiaustriackiearmie.MałyJanek,któryjużchodzi,
pochylasięnadsiostrzyczkąipatrzyjakwygląda;takietomałe,
zupełnieinneniżon,cotojużumiepatykiemrobićdziurywziemi,
anawetpogonićkreta.Iwtedyodstronyfabrykidochodzihuk
wystrzałów.Stasiaspokojniesapieprzezsen,Jasiopodskakuje
zzaciekawienia,ababciaKatarzynaprostujeznadgrządekpochylone
plecy,robidwakrokiwyżej,skądwidaćnietylkofabrycznykomin,
aleiwiszącynadwytwórniąsterowiec.Wczorajprzypatrywałasię
zkoleżankami,gdywypuszczanowniebo,zplacuobramowanego
trzemaskrzydłamibudynków,uwiązanydopodłużnegobalonu
wiklinowykoszzżołnierzami.Wrozbitychnieopodalnamiotach
stacjonowaliwojskowi,zmiejskichkoszarcoruszzwożono
nafurmankachdziwnysprzęt,ulicamiprzechodziłykolumny
piechurów,którzymaszerowaliznieodległejstacjiwstronęTarnopola.
Ruchzacząłsięjużprzedtygodniem,alewcześniejszetransporty
kolejowezmierzałyzestacjigłówniefurmankaminaStanisławów.Już
wtedyHilarypopowrociezrobotynabocznicyrozładunkowej
powiedział,żebyzaczęłapakowaćniezbędnerzeczy,boprzyjdzie
imuciekaćprzedwojną,no,cesarzniedaradyMoskwie.
Przygotowanydodrogiwózstałwstodolejużwpołowiezaładowany,
alearbuzyikapustajeszczeniedojrzały,ateraztenharmider.Nad
fabrykąkrążyłczarnyaeroplan,zktóregopolowanochybanażołnierzy
przykucniętychwkoszupodbalonem.Zplacutrwałoostrzeliwanie
tegoczarnegodiabła,Moskala,domyślałasięKatarzyna.Aeroplan
krążyłikrążył,icośzgóryzrzucałjakbynatychwkoszu,icorusz
strzelał,aletakdziwnie,jakbybiłzfuzji,akuratnebytobyło