Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
36
Zaporczycy1943-1949
młodyporucznik.
Wypłowiałymundur,wysokopodgolonagłowa,lśniąceoficerki.Siedziałwśródpodob-
nychmuprzystole.Widać,żegórowałnadnimiwzrostem.Trwałalekcjaangielskiego.
Zabijaniejenieckiejnudy.Zaoknemdeszczijasnaszarośćwrześniowegoporanka.Ktoś
ztrzaskiemotworzyłdrzwi.
–Poczta.PorucznikuGłowacki,listdopana–niebieskakopertawylądowałananajbliż-
szejpryczy.
–Poruczniku,zwalniampanazdzisiejszychzajęć.Listwoflagutoważnarzecz–powie-
działdoAleksandraprowadzącylekcjęmajor.
Wyszedłnadeszczbyukryćcisnącesiędooczułzy.Danusia,narzeczonaAleksandra,
pisała,żebardzoprzeżyłaśmierćjegorodziców.Najpierwojca,potemmatki.Zmarli
wodstępiekilkumiesięcyzaledwie.Dlaczegosiostraukrywałaprzednimtowszystko?
Nagleszarebarakioflaguzamieniłysięwkazimierskirynek.Studnia,jeszczeparęmetrów
iwydawałosię,żeAleksanderbędziejużuswojejdziewczyny.Dowiesię.Tonapewno
nieprawda.Tojakaśstrasznapomyłka.Wyciągnąłjeszczerazlisticzytał.Wkółkotosamo.
Niebyłostudni.Niebyłorynkuzrodzinnegomiasteczka.NiebyłoDanusi.Wokół
stałyszarebarakijenieckiegooflagu.ZmieszanezełzamiAleksandrakropledeszczuroz-
mazywałyatramentoweliterylistunarzeczonej.Ogarnęłagozłość.Nasiebie,wojnę,zły
losiwłasnąniemoc.Toprzecieżzaledwiekilkasetkilometrówstąd.Czyniemożnaczegoś
wymyślić?Czyniemożnasięstądwyrwać?Czynaprawdęniemożnajużnic?Tamprzecież
umierająiginąludzie.Aichtukilkatysięcywybieranych,malowanych,zabijanudęlek-
cjamiangielskiego.Czuł,żezachwilęrzucisięnateprzeklętedruty,rozerwiejeipójdzie
przedsiebie.NadWisłę.Toprzecieżtylkokilkasetkilometrówstąd…
–Poruczniku,cozpanem,niecieszysiępanzlistu?–usłyszałgłosmajoraodangiel-
skiego.
–Moirodzicenieżyją–wydusił.
–Niechpanbędziedzielny.Proszęmiwierzyć,niemawżyciudobrejporynaśmierć
rodziców.Jestwojna.Jaktosięstało?–zapytał.
–Ojcieczmarłwiosną.Mamusiamiesiąctemu.Rodzinaniechciałamniemartwić.
Dostałemlistodnarzeczonej,dziewczynyzmojegomiasteczka–porucznikzmuszałsię
domówienia.
Nadeszlikoledzy.Jegoliststałsięgłównymtematemjenieckiegodnia.Aleksanderbył
wściekły.Dopierowieletygodnipóźniejzrozumiał,żerozgadanie,pytania,komentarze
idyskusjenadśmierciąjegorodzicówpozwoliłymuprzetrwaćnajgorszeioswoićsięzmy-
ślą,żejeśliwrócinadWisłę,dombędziepusty.
AleksanderGłowackizKazimierzaDolnegonadWisłąmiałdwadzieściajedenlatikilka
miesięcy,gdywdniu1sierpnia1939roku,jakoabsolwentSzkołyPodchorążychArtylerii
wToruniu,zostałpromowanynaoficeraWojskaPolskiego.Głowapełnawojennychteo-
rii,doświadczeniazdobytepodczaspozorowanychatakówiupragnionyoficerskistopień.
Dziadek,powstaniecstyczniowy,byłbydumnywidzącwnukawgalowymmundurzeofice-
ra.Niktnieprzypuszczał,żemłodyporucznikjużwmiesiącpopromocjiposmakujepraw-
dziwejwojny.Gorzkiej,naznaczonejniemocą,nierównościąsiłiuzbrojenia,zakończonej
pozaledwieczterechdniachwalkiniemieckąniewolą.Potemlatanudnych,chłodnych,
czasemgłodnychoflagówwŁambinowicach,Itzehoe,Sandbostel,LubeceiWoldenber-