Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spędzićnocwkomisariacieprzyCiesielskiejiżezsamego
ranazostanęprzeprowadzonydoprokuratury.Niepomógł
nawetznajomyojca,którypracowałnatejkomendzie.
Stwierdziłtylko,żebysięnieprzejmować,boprzeznoc
będęmiałdobrąopiekęiprzynajmniejnicniewywinę.
Czasysięzmieniały,alejawżadnymwypadku.
Niereformowalny.Niewyciągającywnioskówzbłędów.
Bezkarny,jakmisięwtedyidługopotemwydawało.Nie
zauważałemżadnychznaków,któredlainnychbyłyby
jasnejaksłońceibijąceprostowoczy.Nawetgdy
wróciłemdoŁKSiprzychodziłemwstawionynatrening,
miałemwrażenie,żenikttegoniewidzi.Choćczasem
wydawałomisię,żeczućodemniealkoholtak,żeinni
odwracajątwarz,gdyzemnąrozmawiająbyłem
zadowolony,boniktnieodważyłsiępowiedzieć
miczegośnawetwżartach.Każdyudawał,żenie
maproblemu.
Wtedy,naBałutach,byłemjeszczedouratowania.
Choćmamadodziśuważa,żewówczasjakodzieciak
żadnegoratunkuniepotrzebowałem.Twierdzi,żeosiedle
mniezniszczyło,zaraziłoswoimkiepskimcharakterem.
Mieszkamyrazem,więcsłyszętoczęsto…,aprzecież
toniedokońcaprawda.Zawszemitakistylżycia
odpowiadałinieprzezprzypadektrzyrazymusiałem
zmieniaćszkołypodstawowe.
Ztejnajbliżejdomuwyrzucilimnie,bokradliśmy
zdwomakolegamibutelkiodmleka.Znaczy:tak
tooceniono,żekradliśmy.Namwydawałosię,
żeznaleźliśmydobrypomysłnabiznes.Intereskręciłsię
jednaktylkodwadni,podczasktórychzabieraliśmyspod
sklepuskrzynkęlubdwiebutelekizanosiliśmydoskupu
naulicęKowalską.Potemkumplizłapali,aja,choć
początkowouciekłem,teższybkotrafiłemnamilicję.Gdy
matkasięowszystkimdowiedziała,pierwszyrazwżyciu
dostałempasem.Tobyłaczwartaklasapodstawówki,
adotegoczasumojewychowanieuznaćmożna
za„bezstresowe”,jaktosięterazokreśla.
Bityniebyłem,botoniebyłowstylurodziców.Zresztą
oniuważali,żemająbardzodobregosyna,więcbićnie