Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Częśćpierwsza
I
Napoczątkulipca,wdzieńnadzwyczajnieupalny,
przedwieczoremwyszedłnamiastozeswegonędznego,
sublokatorskiegopokoiku,odnajmowanegoprzyuliczceS-
kiej,pewienmłodyczłowiekiwolnymkrokiem,jakby
niezdecydowanie,skierowałsięwstronęmostuK-go.
Tymrazemszczęśliwieuniknąłspotkanianaschodach
zeswojągospodynią.Pokoikjego,mieszczącysię
nasamympoddaszu,przypominałraczejszafęaniżeli
mieszkanie.Gospodyni,odktórejodnajmowałswoją
komórkęzusługąiobiadami,mieszkałaopiętroniżej,
zajmującoddzielnemieszkanie,wobecczego,wychodząc
naulicę,musiałkażdorazowoprzechodzićobokjejkuchni,
zawszeotwartejnaoścież.Ikażdorazowo,przechodząc
obokkuchni,doznawałjakiegośchorobliwegouczucia
lęku,któregosięwstydziłizżymałsięcały.Był
ugospodynizadłużonypouszyibałsięspotkaniaznią.
Niedlatego,żebyłtchórzliwyczyzaszczuty,raczej
przeciwnie;jednakżeodpewnegoczasuznajdowałsię
wstaniesilnegonapięcianerwowegoirozdrażnienia
graniczącegozhipochondrią[1].
Dotegostopniazamknąłsięwsobieiodseparował
odwszystkich,żebałsięwszelkichspotkań,nietylko
zgospodynią.Nędzazupełniegoprzytłoczyła,ale
ostatnimiczasynawetteprzytłaczającewarunki
materialneprzestałymuciążyć.Swoimicodziennymi
sprawamipoprostuprzestał,boniechciałsię
interesować.Wgruncierzeczynieobawiałsięgospodyni,
cokolwiekknułabyprzeciwniemu.Alezatrzymywaćsię
naschodachiwysłuchiwaćjejpaplaninyodrobiazgach
dniacodziennego,któregonicanicnieobchodziły,
ciągłegonapastowaniagookomorne,skarg,gróźb,
aprzytymsamemuwykręcaćsię,przepraszać,kłamać
onie,tojużznacznielepiejprzekraśćsięjakkot