Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obchodziłsięzCameronem.
Kiedystaliśmyprzywindzie,roześmiałasię.
Schodami?zaproponowała,gdynawwietlaczu
ponaddrzwiamipojawasinformacja,żewindajest
natrzydziestymczwartym,apotemtrzydziestympiątym
piętrze.
Zeszliśmyposchodach,trzymającsięzaręce.
Chybazapytamcięteraz,zanimbędzieszmógł
powiedzieć,żejestemzbytpijana,żebywiedzieć,
comówięzaczęła,lekkosięrumieniąc.
Popatrzyłemnaniązaciekawiony,boniemiałem
zielonegopojęcia,kuczemuzmierzała.
Ocomniezapytasz?
Uśmiechnęłasięnerwowo.
Mamdzisiajwolnąchatęwnocy,więcmożeumnie
zostanieszidotrzymaszmitowarzystwa?
Stłumiłemwsobiechęć,żebyprzerzucićprzez
ramięipobiecdojejmieszkaniacosiłwnogach.
Usiłowałemzachowaćspokójiniemyślećospaniuznią
wjednymłóżku,przezcałąnoc.Marzyłemotym
odtygodni.
Jasne,jeśliboiszsięzostaćsamawdomu.
Och,zpewnościąbędępotrzebowaławielkiego
agentaSWAT,żebymniechronił.
Wtakimraziezostanę.Tobędzierutynowydyżur,
alegodzęsię,jeślitomacipoprawićsamopoczucie
zażartowałem.Maszochotęnaobiad,apotem
nadrinka?
Brzmidobrze.Alenajpierwchybajednakbędę
musiałasięprzebrać.Wyglądamjakłachmaniara.
Popatrzyłemnanią.Miałanasobieczarnespodnie