Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
SPRAWĘPRZYDZIELONOfacetowinazwiskiemNulty,
ponurakowiomocnozarysowanympodbródku
ipożółkłychpaluchach,któreprzezdłuższączęść
rozmowytrzymałnakolanach.Byłdetektywem,
porucznikiemzSiedemdziesiątejSiódmej,iprzesłuchiwał
mniewniewielkimpokoiku,gdzieledwiemieściłysiędwa
małebiurkapostawionepodprzeciwległymiścianami.
Dzieliłajeprzestrzeńtakciasna,żedwieosobynie
mogłybysięminąć.Podłogęwyłożonobrudnym
brązowymlinoleum,apomieszczenieniemiłosiernie
śmierdziałostarymikiepami.KoszulaNulty’egobyła
pognieciona,rękawymarynarkimiaływywinięte
mankietywyglądałnatylebiednie,żerzeczywiście
możnabyłozałożyć,żejestuczciwy.Niesprawiałjednak
wrażeniaczłowieka,którydałbyradęMamutowi
Mal​loy​owi.
Gliniarzprzypaliłsobiepołówkęcygarairzuciłzapałkę
naza​sła​nąjużni​mipod​ło​gę.
Czarnuch.Znowumartwyczarnuchodezwałsię
cokolwiekgorzkimtonem.Osiemnaścielatharówki
icoztegomam?Nawetwogłoszeniachotymnie
na​pi​szą.
Nieodpowiedziałem.Podniósłmojąwizytówkę,
prze​czy​tałrazjesz​czeiodło​żył.
PhilipMarlowe,prywatnydetektyw.Takiebuty.No,
wyglądaszpannatwardziela.Copanprzeztenczas