Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
TOBYŁJEDENztychmieszanychkwartałów
odchodzącychodCentralAvenue,jeszczeniedokońca
czarny.Wyszedłemzniewielkiegozakładufryzjerskiego,
gdzie,jaksądziłaagencja,mogłemznaleźćniejakiego
DimitriosaAleidisa,golibrodęprzyjętegotam
nazastępstwo.Żadnadużasprawa,jegożonamiała
akuratdowydaniatrochęgroszaichciała,abym
spro​wa​dziłgododo​mu.
Nigdygonieznalazłem,apaniAleidisniewypłaciła
mipie​nię​dzy.
Dzieńbyłciepły,koniecmarca.Stanąłempod
zakłademispojrzałemnaneonsterczącyzmuru
nawysokościpiętra:„UFloriana”lokal,gdziemożna
zjeśćirzucićkośćmi.Nietylkojamusię
przypatrywałem.Napokrytekurzemoknaspoglądałjakiś
facetzwypisanymnatwarzyekstatycznymskupieniem
rosłegoemigranta,któryporazpierwszyujrzałStatuę
Wolności.Byłczłowiekiemosporychgabarytach,mierzył
naokoprawiedwametry,abarymiałszerokości
ciężarówki.Stałkawałekodemniezezwieszonymi
ramionami.Olbrzymiepaluchyściskałyzapomniane
dy​mią​cecy​ga​ro.
PrzemknęliobokniegoszczuplimilczącyMurzyni,
rzucającmupośpieszne,ukradkowespojrzenia.Bobyło
nacopopatrzeć.Facetmiałnasobienieco
wyświechtanykapeluszborsalinoipopielatąsportową