Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Powiedziała,żetoprzyjemneiżenawetniedusi,cotak
częstopokazująnafilmach.Powiedziałem,żeróżnie
tobywa,aKristinuśmiechnęłasiębladoipowiedziała,
żeterazbędzielepiej.Żetobyłookropne,alepomogło.
Ipokolejnym,głębszymjużzaciągnięciu,zuśmiechem
naustachdodała,żetaknaprawdętobyłajedynarzecz,
dziękiktórejmógłbyćzniejdumny.Przeszłymnie
ciarki,chciałemcośpowiedzieć,aleweszłamiwsłowo,
dodając,żewidziałatowjegooczach,czuła
goprzecież,słyszałaidotykała.Antonnapewnojest
zniejdumny,jaknigdyprzedtem.
Spojrzałemnajejuśmiechniętątwarz,nieco
zamyśloneoczy,amójmózgbezwiedniepowtarzał
tesłowa,jakbyniemógłrozwikłaćichznaczenia.
Bezwiednieijakkompletnyidiotapowiedziałem,
żetodobrze,onakiwnęłagłową,poczymwyrzuciła
papierosaprzezotwarteoknoisprawnymruchem
ściągnęłabluzkę.Piersiwylałysięgwałtownie
nazewnątrz,zakołysały,aonarzuciłasięnamnie
ipowiedziała,żeterazjeszczejatomuszęzrobić.
Próbowałemodepchnąć,mówiłem,żeoszalała,ale
onajużdobierałasiędomojegorozporka,już
wprawnymruchemwskoczyłanamnieiprzyciskając
piersidomojejtwarzy,powiedziała:„Masztozrobić,
Sven,niemaszwyjścia,rozumiesz!”.
Wtedytozrobiłem.Otworzyłemdrzwiiwypchnąłem
Kristinnasuchąziemię.Trzasnąłemdrzwiami
iodpalającsamochód,gwałtownieruszyłemdotyłu.
Próbowałazamnąbiec,jejpiersipodskakiwały,kiedy
uderzaławmojąbocznąszybę,aletobyłtylkomoment,
poktórymzobaczyłemwlusterku,jakbiegniezamną
ikrzyczy.Dopieropoddomemzorientowałemsię,
żenasiedzeniuobokleżyjejbluzka.Wyrzuciłem
dokosza,wróciłemdoAnne,któraprzysypiałaprzy
stolewkuchni,opowiedziałemcałąhistorięzlekko
zmienionymzakończeniemitylkoprzezjakiśczasnie
opuszczałamniemyśl,żeKristinmusiałapokonaćspory
dystans,żebywrócićdomiasta.
Nigdywięcejniezadzwoniła.Nigdywięcejsię